Strona 2 z 2

: 2010-03-01, 16:48
autor: Empatia
marionetkowa pisze:Widze w mojej szkole jakie to popularne. Weekend zaczyna sie zazwyczja juz w czwartek bo trzeba ustalic wszystko co i jak. A co dzieje sie w poniedzialek,wtorek i srode? Sa zdawane relacje,kto ile wypil ,kto gdzie szalal i z kim.
Wiekszosc ludzi w LO zyje imprezami i to juz jest przegiecie,rozumiem pojsc na impreze ale zeby z taka osoba pozniej nie mozna bylo o niczym innym pogadac tylko o tym gdzie bylo i jak sie bawila? Lekka przesada.

Nie naleze do takich osob,nigdy nie nalezalam.
Podpisuję pod tym wszystkim, co mam. I myślę, że owe uzależnienie mi nie grozi, jestem domatorką, wolę się zabawić tylko w gronie najbliższych osób, z muzyką, którą lubię.

Większość osób, przynajmniej z mojego otoczenia, która regularnie, nawet zbyt regularnie imprezuje znana jest z burzliwego życia towarzyskiego.

: 2011-01-21, 20:30
autor: Vana
W piątki często chodzę na imprezy, ale nie jestem tam jakąś stałą bywalczynią. Lubię się bawić, ale nie koniecznie to muszą być dyskoteki. Lubię też w gronie przyjaciół posiedzieć w jakimś klubie czy u kogoś w domu.
Znam dziewczyny, które nie wyobrażają sobie piątku bez dyskoteki, kojarzą mi się z takimi solarami w białym spodniach i wysokich obcasach.

: 2011-01-22, 12:51
autor: Destroy
czasem pójdę na imprezę, ale na pewno nie co tydzień. Mam swoje obowiązki, itp. a na kacu uczyć się nie da. Oczywiście znam osoby, które chwalą się ile to one nie wypiły i gdzie to one nie były. Ignoruje takie osoby :roll:

: 2011-01-23, 14:31
autor: Icannotfly.
Jak ktoś lubi, to niech się wyszumi. Ja tam nie mam nic przeciwko, o ile każdy ma jakieś swoje granice. Idzie na imprezę, żeby sobie potańczyć, spotkać ze znajomymi, rozerwać - ok, ale jeśli idzie tylko po to, żeby się nawalić po godzinie, i z imprezy nic nie pamiętać, to dla mnie to żałosne.
Kiedyś częściej wychodziłam na imprezy, bardziej to lubiłam i bardziej mnie do tego ciągnęło. Teraz bardzo rzadko, jakoś im starsza jestem, tym bardziej leniwa. :P

: 2011-10-21, 05:03
autor: Moqueur
Nie lubię imprez w klubach, zdecydowanie wolę domówki. No i denerwują mnie osoby, które ciągle to mówią ile to nie wypiły i w jakich klubach byli. Bo tak szczerze mam to głęboko w poważaniu.

: 2011-10-23, 21:47
autor: normalnaa.
Moqueur pisze:Nie lubię imprez w klubach, zdecydowanie wolę domówki. No i denerwują mnie osoby, które ciągle to mówią ile to nie wypiły i w jakich klubach byli. Bo tak szczerze mam to głęboko w poważaniu.
Mam podobnie. Nie lubię takiego gadania, chwalenia się, przeważnie po prostu tego nie słucham, bo połowa z tych historyjek to i tak nieprawda.
Zdecydowanie bardziej wolę właśnie domówki i częściej na nie chodzę niż do klubów.
Raczej nie należę do osób dla których tydzień bez imprezy jest nie do wyobrażenia. Wyjątek stanowią wakacje, wtedy to faktycznie nie wyobrażam sobie tygodnia bez imprezy, ale po za wakacjami nie imprezuję aż tak często.

: 2011-11-26, 21:52
autor: kidding ?
Za czasów gimnazjum również miałam taki pogląd, że tydzień należy zakończyć imprezą. Praktycznie to żyło się po to żeby w sobotę iść na imprezę. Aktualnie jest zupełnie odwrotnie, wybawiłam się i jakoś nie ciągnie mnie do imprez. Owszem, okazyjnie jak najbardziej. :)

: 2011-11-29, 11:39
autor: wikaG
Ja lubie homeing, cyli imprezy albo u mnie albo u kogos. Klubów nienawidzę.

: 2011-11-29, 23:33
autor: kidding ?
Ja lubie homeing,
O a to jakaś nowa nazwa? Ja osobiście wolę domówki. ;)

: 2011-11-30, 16:46
autor: PannaPsycho
A ja wcale nie łubię żadnych imprez bo zazwyczaj źle się czuję siedząc gdzieś na boku...

: 2011-11-30, 18:01
autor: mathew17
to wbijaj w środek ;D

: 2012-02-04, 20:41
autor: Cranche
Moi znajomy chodzą. Ja byłam dwa razy. Raz dziewczyny zabrały mnie na koncert Vadera o.O. Ja ubrana z jazzówki i szarą bluzeczkę, a tak glany, glany, glany ... Niespodziankę mi zrobiły.
Za drugim razem to ja zabrałam koleżanki na koncert Ndk.
Oprócz tego raz w orchidei i koniec klubowych przygód.

: 2012-03-03, 14:15
autor: wygadany boj
Ja nigdy nie czułem bluesa do clubbingowania. Owszem lubię czasem z dziewczyną wyjść potańczyć, ale to tyle.