Nieśmiała dziewczyna z niską samooceną. Nierozumiem jej reak
: 2009-10-06, 19:42
Witam wszystkich.
Mam dość dziwny problem , ale wierzę że ktoś mi pomoże.
Wiem że nauka jest na pierwszym miejscu w moim wieku i zależy mi na dobrych wynikach więc proszę o nie udzielanie komentarzy typu : "idź się pouczyć a dopiero potem się takimi rzeczami zajmuj" itp. No więc do rzeczy.
Moja dziewczyna "odwleka" , ?"wstydzi się"? , tudzież ?"boi"? wszelkich kontaktów fizycznych z chłopakami. Jednak ja chcę się do niej czasami zbliżyć i nie widzę w tym nic złego jeśli oczywiście nie przekracza się pewnych granic.Zawsze kiedy próbuję się do niej zbliżyć ona szybko się odsuwa i tak niewinnie na mnie patrzy...Kłócę się wtedy sam ze sobą. Z jednej strony coś mówi mi żeby nachalnie próbować , ale coś innego nie pozwala mi dłużej nalegać.
Niedawno postanowiłem tłumić w sobie podniecenie , ale szybko wracało i było coraz trudniej się nad czymkolwiek skupić. Kidy pomyślę że wypadało by jej w końcu powiedzieć o swoich emocjach to mnie zatyka bo nie wiem jak zacząć. Poza tym ta jej nieświadomość jest taka urocza... No ale trzeba się ogarnąć i ją ?"uświadomić"? Tylko że każdy sposób wydaje się być dla niej zbyt brutalny. Co ja mam jej powiedzieć. JAK MAM JEJ TO POWIEDZIEĆ ŻEBY SIĘ NIE SPESZYŁA?
Dodam że jest mało obyta w "tych sprawach" , ma niską samoocenę i jest nieśmiała. Chciałbym żeby bliskość przestała ją peszyć. Chociaż to jej peszenie się jest słodkie. Miłość "agape" przestaje mi już najwyraźniej wystarczać :-/ (to chyba nie jest straszne przestępstwo nawet pomimo naszego wieku?) Nie mówię tu oczywiście o zrobieniu czegoś na co jesteśmy za młodzi (chyba każdy rozumie o czym nie mówię). Mniejsza o mnie , ale ona ma jeszcze dużo doświadczeń do zdobycia przed tym. Jednak moim zdaniem zbliżenie BEZ PRZEKRACZANIA PEWNEJ GRANICY nie jest niczym złym. Ona jednak z tą granicą trochę przesada.
Trochę się rozpisałem - wiem , przepraszam. Proszę o rady.
Mam dość dziwny problem , ale wierzę że ktoś mi pomoże.
Wiem że nauka jest na pierwszym miejscu w moim wieku i zależy mi na dobrych wynikach więc proszę o nie udzielanie komentarzy typu : "idź się pouczyć a dopiero potem się takimi rzeczami zajmuj" itp. No więc do rzeczy.
Moja dziewczyna "odwleka" , ?"wstydzi się"? , tudzież ?"boi"? wszelkich kontaktów fizycznych z chłopakami. Jednak ja chcę się do niej czasami zbliżyć i nie widzę w tym nic złego jeśli oczywiście nie przekracza się pewnych granic.Zawsze kiedy próbuję się do niej zbliżyć ona szybko się odsuwa i tak niewinnie na mnie patrzy...Kłócę się wtedy sam ze sobą. Z jednej strony coś mówi mi żeby nachalnie próbować , ale coś innego nie pozwala mi dłużej nalegać.
Niedawno postanowiłem tłumić w sobie podniecenie , ale szybko wracało i było coraz trudniej się nad czymkolwiek skupić. Kidy pomyślę że wypadało by jej w końcu powiedzieć o swoich emocjach to mnie zatyka bo nie wiem jak zacząć. Poza tym ta jej nieświadomość jest taka urocza... No ale trzeba się ogarnąć i ją ?"uświadomić"? Tylko że każdy sposób wydaje się być dla niej zbyt brutalny. Co ja mam jej powiedzieć. JAK MAM JEJ TO POWIEDZIEĆ ŻEBY SIĘ NIE SPESZYŁA?
Dodam że jest mało obyta w "tych sprawach" , ma niską samoocenę i jest nieśmiała. Chciałbym żeby bliskość przestała ją peszyć. Chociaż to jej peszenie się jest słodkie. Miłość "agape" przestaje mi już najwyraźniej wystarczać :-/ (to chyba nie jest straszne przestępstwo nawet pomimo naszego wieku?) Nie mówię tu oczywiście o zrobieniu czegoś na co jesteśmy za młodzi (chyba każdy rozumie o czym nie mówię). Mniejsza o mnie , ale ona ma jeszcze dużo doświadczeń do zdobycia przed tym. Jednak moim zdaniem zbliżenie BEZ PRZEKRACZANIA PEWNEJ GRANICY nie jest niczym złym. Ona jednak z tą granicą trochę przesada.
Trochę się rozpisałem - wiem , przepraszam. Proszę o rady.