pompy abs, abs pump
wiercenie studni
Wypociny [wiersze] Bells.
Dobra. Mam dla Was jakieś wiersze. Są beznadziejne, ale skoro chcecie:
Tak sobie myślę
Czy warto było czekać
Z szanowaniem tego człowieka?
Może być i teraz.
Lepiej późno niż wcale
Ale musi z serca wypływać
Uczucie żalu i tęsknoty, choćby było małe.
Obłudą i kłamstwem jego grób otrujcie.
Pozerstwem na cudzej śmierci żerujcie.
A później
W lustro bez wyrzutów sumienia spójrzcie!
Ot, wyzwanie.
Wielbicie, rozgłaszacie, żałujecie…
Ale tu już nic nie pomoże
Bo Polak zawsze
Mądry dopiero po szkodzie.
***
Co by było
Gdybym musiała wyjść
Wyjść na ulicę
Wsiąść do samochodu
Wyjechać z miasta
Wyjechać z kraju
Zrobiłabym to
Ot tak
Bez wahania
Bo nie ufa się miejscom
Którym daliśmy się poznać
Dom się zmienia
Z każdym spojrzeniem
W inne odległe miejsce
Zdradzamy go
Jesteśmy niewierni
Więc
Czy wtedy nie poczułbyś się
Jak człowiek
Ten jeden raz
Byłbyś taki pusty
I pozbawiony wszelkich rozsądnych myśli...
***
Bez – twój ulubiony stan
Rozsiewa swoją woń
Wokół ludzi
Którzy wabieni jego zapachem
Przychodzą
Wtedy Bez po prostu ginie
Znika na ich oczach
Które nagle wybałuszają
Bo w twoich pojawiają się łzy
Tak sobie myślę
Czy warto było czekać
Z szanowaniem tego człowieka?
Może być i teraz.
Lepiej późno niż wcale
Ale musi z serca wypływać
Uczucie żalu i tęsknoty, choćby było małe.
Obłudą i kłamstwem jego grób otrujcie.
Pozerstwem na cudzej śmierci żerujcie.
A później
W lustro bez wyrzutów sumienia spójrzcie!
Ot, wyzwanie.
Wielbicie, rozgłaszacie, żałujecie…
Ale tu już nic nie pomoże
Bo Polak zawsze
Mądry dopiero po szkodzie.
***
Co by było
Gdybym musiała wyjść
Wyjść na ulicę
Wsiąść do samochodu
Wyjechać z miasta
Wyjechać z kraju
Zrobiłabym to
Ot tak
Bez wahania
Bo nie ufa się miejscom
Którym daliśmy się poznać
Dom się zmienia
Z każdym spojrzeniem
W inne odległe miejsce
Zdradzamy go
Jesteśmy niewierni
Więc
Czy wtedy nie poczułbyś się
Jak człowiek
Ten jeden raz
Byłbyś taki pusty
I pozbawiony wszelkich rozsądnych myśli...
***
Bez – twój ulubiony stan
Rozsiewa swoją woń
Wokół ludzi
Którzy wabieni jego zapachem
Przychodzą
Wtedy Bez po prostu ginie
Znika na ich oczach
Które nagle wybałuszają
Bo w twoich pojawiają się łzy