pompy abs, abs pump
wiercenie studni
Spowiedź
- niepokorna
- -#
- Posty: 3930
- Rejestracja: 2010-01-25, 20:46
nie byłam u spowiedzi, odkąd jakieś 2 lata temu postanowiłam się przełamać i iść. Wtedy ta moja nieszczęsna spowiedź doprowadziła do tego, że obecnie nie mam zamiaru znowu iść do konfesjonału. To co powiedział mi ksiądz, najpierw mnie rozśmieszyło, a potem powaliło i wkurzyło. Czyli takie moje zwykłe odczucia jak pojawiam się w kościele.
Mniej więcej chodziło o to że postanowiłam się wyspowiadać (proszę się nie śmiać ) z seksu przedmałżeńskiego, stwierdziłam, że jak wszystkie grzechy to już naprawdę wszystkie. Dialog był mniej więcej następujący:
Ja: popełniam grzech nieczystości
On: z mężczyzną czy z kobietą? ( tak na marginesie wow )
Ja: z mężczyzną
On: czy ten mężczyzna jest żonaty czy wolny? (to mnie jeszcze bardziej powaliło)
Ja: wolny
On: Powinnaś się zastanowić nad swoim życiem. To, że teraz się tego dopuszczacie oznacza, że nie macie szacunku do swojego ciała. Potem nie będziecie mieli radości ze wspólnego życia. To prowadzi do rozpadu rodziny i braku szacunku.
Od tej pory nie chodzę do spowiedzi.
Zresztą nie rozumiem jednej kwestii. Po co ludzie się spowiadają, jeśli dobrze wiedzą, że i tak będą popełniać te same grzechy? Dla niektórych to tylko odklepanie formułki 2 razy do roku. I tacy myślą, że są dobrymi katolikami.
I jeszcze coś - dlaczego mam się spowiadać księdzu, czy nie mogłoby być powszechnej spowiedzi? Wtedy byłaby to rozmowa z Bogiem, rozliczenie z własnym sumieniem.
Mniej więcej chodziło o to że postanowiłam się wyspowiadać (proszę się nie śmiać ) z seksu przedmałżeńskiego, stwierdziłam, że jak wszystkie grzechy to już naprawdę wszystkie. Dialog był mniej więcej następujący:
Ja: popełniam grzech nieczystości
On: z mężczyzną czy z kobietą? ( tak na marginesie wow )
Ja: z mężczyzną
On: czy ten mężczyzna jest żonaty czy wolny? (to mnie jeszcze bardziej powaliło)
Ja: wolny
On: Powinnaś się zastanowić nad swoim życiem. To, że teraz się tego dopuszczacie oznacza, że nie macie szacunku do swojego ciała. Potem nie będziecie mieli radości ze wspólnego życia. To prowadzi do rozpadu rodziny i braku szacunku.
Od tej pory nie chodzę do spowiedzi.
Zresztą nie rozumiem jednej kwestii. Po co ludzie się spowiadają, jeśli dobrze wiedzą, że i tak będą popełniać te same grzechy? Dla niektórych to tylko odklepanie formułki 2 razy do roku. I tacy myślą, że są dobrymi katolikami.
I jeszcze coś - dlaczego mam się spowiadać księdzu, czy nie mogłoby być powszechnej spowiedzi? Wtedy byłaby to rozmowa z Bogiem, rozliczenie z własnym sumieniem.
Byłam parę dni na spowiedzi, bo to święta się zbliżają, bardzo dawno już nie byłam w konfesjonale tym bardziej w kościele.
Miała dość podobną spowiedź co niepokorna tylko u mnie ksiądz był nieco głuchy.. Traumę przeżyłam, już nawet nie chodzi jakie dawał mi kazanie, że nie chciał dać rozgrzeszenia jeśli nadal będę żyła nieczystości. Najbardziej wkurzyło mnie, że musiała opowiadać z szczegółami swoje życie seksualne ;o I ani w ząb mnie to nie bawi. I po jakiemu mu to potrzebne?
Miała dość podobną spowiedź co niepokorna tylko u mnie ksiądz był nieco głuchy.. Traumę przeżyłam, już nawet nie chodzi jakie dawał mi kazanie, że nie chciał dać rozgrzeszenia jeśli nadal będę żyła nieczystości. Najbardziej wkurzyło mnie, że musiała opowiadać z szczegółami swoje życie seksualne ;o I ani w ząb mnie to nie bawi. I po jakiemu mu to potrzebne?
Jeden z warunków dobrej spowiedzi to postanowienie poprawy. Tylko taka nasza mentalność, że upadamy w grzechu.niepokorna pisze:Po co ludzie się spowiadają, jeśli dobrze wiedzą, że i tak będą popełniać te same grzechy?
- niepokorna
- -#
- Posty: 3930
- Rejestracja: 2010-01-25, 20:46
nie ma swojego życia seksualnego, to chociaż chciał posłuchać o TwoimM. pisze:Najbardziej wkurzyło mnie, że musiała opowiadać z szczegółami swoje życie seksualne ;o I ani w ząb mnie to nie bawi. I po jakiemu mu to potrzebne
a tak na poważnie to tez raz miałam taką sytuacje, że kazał mi opowiadać ze szczegółami i mi się pytał, czy obiecuję już tego nie robić
Dlatego uważam, że księża nie powinni spowiadać, bo to zaczyna być powoli chore.
myślę, że niejeden człowiek mówiąc jakiś grzech i potem postanawiając poprawę ma już w myślach, że i tak nic z tego nie będzie, że i tak będzie to robił.M. pisze:Jeden z warunków dobrej spowiedzi to postanowienie poprawy. Tylko taka nasza mentalność, że upadamy w grzechu.
Dlatego moje spowiadanie się z seksu jest dla mnie bezcelowe
Dla mnie spowiedź to katusza. To jeden wielki stres. I te śmieszne regułki wmawiane nam od podstawówki.
Powaliła mnie pewna spowiedź, a jakieś tam cztery lata temu.
ja: wyznaję grzechy lekkie i jeden (JEDEN!) ciężki.
ksiądz: dziecko moje, nawet najwięksi grzesznicy mogą dostać się do nieba... a czy będziesz w piątek na mszy młodzieżowej?
ja: grzecznie odpowiadam, że nie, bo mam szkołę,
ksiądz: czyli wyrzekasz się Boga?
ja: nie.
ksiądz: muszę dać Ci pokutę, więc odmów proszę pięć dziesiątek różańca.
O niebiosa! I jak tu nie zwariować?
Powaliła mnie pewna spowiedź, a jakieś tam cztery lata temu.
ja: wyznaję grzechy lekkie i jeden (JEDEN!) ciężki.
ksiądz: dziecko moje, nawet najwięksi grzesznicy mogą dostać się do nieba... a czy będziesz w piątek na mszy młodzieżowej?
ja: grzecznie odpowiadam, że nie, bo mam szkołę,
ksiądz: czyli wyrzekasz się Boga?
ja: nie.
ksiądz: muszę dać Ci pokutę, więc odmów proszę pięć dziesiątek różańca.
O niebiosa! I jak tu nie zwariować?
Myślisz, że rozsądnie jest psioczyć (sory za wyrażenie ) "no niestety, no niestety" ale dalej świadomie w tym siedzieć? Oczywiście nic nie sugeruję, pytam tylko o poglądtulipan. pisze:no to widzisz jaki jest stan naszej wiary. Co innego jest zawarte w Biblii, a co innego głoszą księża z ambony. no niestety...
Nie masz szans nic zmienić, chyba, że zostaniesz papieżem
Jest tyle religii...
"Wchodźcie przez ciasną bramę. Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. (14) Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują." (Mateusza 7:13,14 Biblia Tysiąclecia)
Wielkość nie zawsze równa się jakość
Jest tyle religii...
"Wchodźcie przez ciasną bramę. Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. (14) Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują." (Mateusza 7:13,14 Biblia Tysiąclecia)
Wielkość nie zawsze równa się jakość
Co myślę? Hm, w sumie nie wiem. Nie mam jakoś wyrobionej opinii o tym. Nie uważam, że to potrzebne do szczęścia...Co myślicie na temat spowiedzi? Czy uważacie, że swoje grzechy powinno się mówić księdzu? Czy nie jest to nasza wewnętrzna, indywidualna sprawa? Może powinno się po prostu wyjawić wszystko bezpośrednio Bogu, bez udziału księdza. Często czujecie taką potrzebę, by pójść do spowiedzi?
Uważam, że mówienie człowiekowi swoich grzechów jest beznadziejne. Nieważne, czy ten człowiek nazywa się księdzem, wysłannikiem Bożym, czy mówi, że moje grzechy trafią do serca Jezusa, blablabla. Nie, to nie dla mnie. Nie byłem u spowiedzi już... pół roku? I nie czuję takiej potrzeby, ale też nie chcę, bo po prostu się wstydzę.