pompy abs, abs pump

wiercenie studni

Nadzieja? - to ona umiera jako ostatnia..

Każdy z nas walczy z problemami. Razem zawsze łatwiej je pokonać.
UpadłyAnioł
VIP
VIP
Posty: 10
Rejestracja: 2009-08-25, 11:17

Nadzieja? - to ona umiera jako ostatnia..

Post autor: UpadłyAnioł »

Eh... postanowiłam się przełamać tak jak Frog-San... niewiem czy to będzie dobry pomysł... niewiem, tak jak ona sądze że nie musicie odpisywać, ale chcę , bynajmniej tak mi się zdaje ze chcę to wszystk napisać.. to wszystko co mieści się w moim małym serduszku, tyle emocji... ; ( chcę zacząć od początku, chce opowiedzieć o moim życiu..
Gdy się urodzilam.. mieszkałam w pewnej miejscowości.. z mamą...tatą i o 3 lata starszym bratem... mój tata był alkocholikiem... a to można sie wyobrażać co było w domu.. mama ciężko charowała by nas utrzymać tata pił.. nic go nei obchodziło... jak tym mówie same łzy spadją na klawiature.. ; ((( ciągle mam w oczach widoki kucących się rodziców...; (((
[...] miałam 6 lat... pamiętam ten dzień... czasami mi sie przypomina... wieczór...
siedzimy w domu, nagle w dzwiach stanął tata... jak zwykle..., był pijany... , i jak zwykle kłucił się o byle co.. wtedy pierwszy raz doszło do rękoczynów.; (( ku*** czemu to takie trudne ; (((( moi rodzice zaczeli sie szarpać... pełno krzyków, mój brat mając 9 lat, pobiegł po policje... wszytko działo sie na moich oczach, oczach 6-letniego dziecka, które tak bardzo chciał być szczęśliwe... [ ... ] policja zabrała tate, wyszedł na 2 dzień... długo to nie trwało, po niecałym miesiaću przeprowadziliśmy się do innej wioski,do dziadków, nie daleko, 6 km... , rodzice wzieli rozwód... mama nas dowoziła do szkoły... do 1 klasy poszłam już tam.., brat do 4 ... do dziś obecnie mam 16 lat... [mineło 10] mieszkamy u dziadków... kiedyś jeździłam do taty na wakacje, bo sie niby zmieniał.. lecz i tak dalej pił... miał zakaz zbliżania sie do nas... dorastałam bez ojca... dorastałam, dorastałam, powoli zaczełam rozumieć co się dzieje... . Do jakichś 12/13 lat w domu u dziadków wszystko było ok... potem, właśnie potem.. zaczeło sie drugie piekło... nie wiem jak to teraz wytłmaczyć.... chodzi o dziadka... nie chodzi o to że mnie nienawidził tak odrazu.. no ale... czepiał sie mnie o byle co... o to że nie zamknełam bramki, nie zamiotłam tam i tu, wypuściłam psy, czy nie zamknełam dzwi od łazienki... możecie pomyśleć ze to błachostki, i wychowanie, ale tak nie było i nie jest.... na początku nie zwracałam na niego uwagi, poprawiałam się, ale już gdy miałam 14/15 lat, zaczeło mi się nudzić, że gdzieś położył klucze od garażu, i krzyczy na mnie ze mu zabrałam... to było już naprawde załamujące... i z czasem tak było coraz gorzej,a najbardziej boli mnie to.. że, nielubi sie z sąsiadami, a tam mieskza moja kumpela, od 1 klasy podawówki do teraz sie kuplujemy, nienawidzi jej, nie pozwala na to zeby po mnie przychodziła, kiedyś jej to nawet powiedział ; ( jak tylko zobaczy ze jestem z nia na dworzu, jak wróce, krzyczy, mówi ze mam iść do niej.. i wgl, przez te lata do dnia dzisiejszego, Mama z babcią zawsze mnie kryją..., jak coś zrobie źle mówią że to one, zagaduja go zebym wyszła na dwór, zeby nie widział ze z koleżanką... W tym roku w domu jest naprawde jest źle... [ co do przeprowadzek mieliśmy 3 prpozycje, tam ale zawsze coś nie wypaliło, a to ktoś inny się wprowadził, a to ktoś inny dał wiecej pieniedzy [ bo wiadmo ze sama mama nie uzbiera odrazu milionów i jeszcze trzeba mieć pieniądze na życie..., choć teraz jest dobrze, mama ma dobrą prace, brat raz sie przeniuósł i został mu jeszcze rok, ale ma praktyki w dobrym miejscu,więc prace też bedzie miał dobrą, a ja sama pracuje w avonie... zawsze coś... , ] , a to znow coś.. ] A co do dziadka... to juz naprawde jest źle, nie powiemże przez tyle lat codziennie było źle.. , bo były dni kiedy było dobrze.. prawie idealnie... , ale naprawde nikomu nie zycze takiego dzieciństwa jakiego miałam ja.. teraz dziadek jest w stanie, powiedzieć mi , ze bym sie nei rządziła, bo to nie mój dom, że lepiej jak by mnie nie było ... , nie wiem czy mnei zrozumiecie, przez te właśnie moje życie te co opisałam, chciałam się między innym zabić... i dalej czasami mam załamania psychiczne..., ale to co tu opisałam , to nie jedyny powód dlaktórego chce to zrobić.. Inny rozdział mojego zycia polega na sprawach sercowych i przyjaźni... od zerówki mam, a raczej miałam zajebistą przyjaciółke [ Beate] , do czasu... . Zawsze wszystko robiłyśmy razem , zakupy, spacery, pogaduchy, wypady, imprezy, nasza współna radość i płacz... nasze wpólne bekowe wpadki i wszstko, wpólne, nieprzespane noce, wspólne randki z chlopakami, wspólne urodziny, sylwesty, wszystko ... znam ją od 10 lat , no nawet troche wcześniej jak odwiedzałam jeszcze dziadków.. , załóżmy no tak od 5/6 lat byłyśmy już nierozłączne... była to soba naprawde godna mojego serduszka wiedziała o mnie wszystko, miałam i mam dużo przyaciół, ale wiecie jak to jest takie tam przyjaciele na wypady i spotkania... to można powiwiedziec żę bardzo dobre kumpelki i kumple... ale zawsze o wszystkich problemach wiedziała ona... zreszta ja też byłam jej naj przyjaciółką... do niedawna.. przekonałam się że w życiu można liczyć tylko na siebie... a Twój najlepszy przyjaciel tylko czeka na Twoje potknięcie żeby Cie zniszczyć, gdy byłyśmy jeszcze małe, wszystko było ok, ale zdaje mi sie ze psuć się zaczeło w okresie gimnazjum [ zapomniałam dodać, ze ona jest o rok starsza] jak sie spotykałyśmy.. przestawalo być juz tak fajnie... ona zaczeła się interesowac tylko soba i swoim szczęściem.. w póżniejszym czasach była tylko gdy coś chciała, nie powiem w trudnych chwlach jeszcze z nia pisałam , pomagała... ale tylko gdy było juz naprade źle... Teraz w ostatnim miesiacu pokuciłam się z nią tak juz fest.. ale nie przezemnie.. powiedziała że chce ją tylko z wszystkimi skłucić... , nagadała wszystkim na mnie..., po raz pierwszy powiedziałam do niej zeby sp***dalała.. ale nie tak dosłownie.. bo pisałam z koleżanką... inną taką... Asią,[ bo tak od 2 lat teraz jakoś zaczełam sie z nią tak też przyjaźnić, byłyśmy tylko koleżankami kiedyś, ale sie zaprzyjażniłyśmy , ona mieszka 7 km odemnie, kiedyś chodziła z moim bratem.. ] ale nigdy nie wyróżniałam Asi czy Beaty.. - co do jasnosci.. ] no i pisałam z tą Aską... a Beata była u niej... bo potem też sie zakuplowały.. teraz obecnie Asia chodzi z bratem Beaty, i dlatego sie tak do siebie zbliżyły, ale Aśka też nie przepada powoli juz za Beatą bo sie też na niej przejechała, że dobre z niej ziułko, myśli tylko o sobie wprawdzie... ] No i pisałam z tą Asia i Beata była u niej.. a ja byłam taka roztrzesiona psychicznie, taka zawiedziona na beaci.. że napisałam kilka głupot a Beata to przeczytała... nie gadałyśmy z miesiąc. A wczoraj do mnie przyszła, i jak by ni nie stało, powiedziała, ze nie byłyśmy pokłucone , tylko skłucone.. ale będzie wszytko ok... taką ma nadzije.... ||| A ja co do tej sprawy niewiem czy jej jeszcze potrafie zaufać.. tak jak dawniej... i nie chodzi tu tylko o to co wtedy tam gadala na mnie... tylko ogónie.. przez ostatnie lata dużo sie zmieniła... Ale na tym temat sie nie kończy.. miałam jeszcze 3 przyjaciółki.. któe dla mnei teraz są nikim,, ale to mniej ważne.. i nie chce mi się o tym pisać... Mimo tych problemów które tu napisałm mam jeszcze problemy serduszkowe... kiedyś zapewne wam napisze o nich.. teraz nie mam na to siły... w tych sprawach powoli sobie wszystko układam.. i wgl.. co wam jeszcze napisze przeprowadzam się z powrotem do tamtej miejscowości, do taty, on się zmienił, mieliśmy w miare duzy dom... i wyjdzie tak on na dwa mieszkania, ja, mama i mój brat u góry, tata na dole, własnie przeprowadzamy remont... i to już chyba 100- procentowe że sie przeprowadzimy... w tej kwesti jestem szczęśliwa ze uwolnie się z dego domu... że nikt nie będzie mi wypominał, ze schowałam komuś klucze, czy latarke... Powoli sobie wszystko układam... w sprawach serduszkowych, i teraz przeprowadzka.., teraz ide dalej do szkoły.. będę miała blizej... jak narazie światełko w tunelu staje się dużą latarka na przyszłośc.. co będzie zobaczymy.. lecz... jest jedno ale... .. ; [[ no wałsnie przyjaciele , dzięki tym co przeżyłam przez ten czas dużo wywnioskowałam, te wnioski sa dla mnie ważne. dzięki tym sprawą doświadczyłam że, liczyć moge tylko na siebie... juz to gdzieś pisałam, na jakimś temacie, ale napisze jeszcze raz.. gdy by zrobiś ankieteo przyjaźni to wyglądała by ona tak : 1/10 okazał sie prawdziwym przyjacielem.. nie mówie że wszyscy tacy sa , bo wiem ze na świecie istnieją prawdzi przyjaciele..., uczciwi i kochani ludzie...
Ale nie w moim przypadku.. kiedyś rozwiązywałam problemy z przyjaciómi.. teraz ich nie mam.. przejechałam sie prawie na wszystkich.. życie nauczyło mnie.. że ufać moge tylko sobie... staram się sama sobie radzić... ale już teraz wiem.. ze nie wytrzymuje... nie potrafie sama sobie poradzić.. nikt nie zna mojego świata...
ale jak na moje małe serduszko za dużo już przeżyłam.. za dużo trzymam w sobie emocji... nie mam nikogo.. i chodz tam i tu potrafie się uśmiechnąć.. i każdy myśli.. ze mam za***iste życie to tak nie jest.. NIKT NIE ZNA MNIE NAPRAWDE, nawet własna matka... pogodziłam się już z tym ze na tym świecie jeste sama , ja , jedyna... czasami wmawiam sobie... że będzie dobrze... że musze wieżyć... ale to nic nie daje.. kończą mi sie już powoli łezki.. a serce w środku boli coraz mocniej... już nie potrafie sobie poradzić z niczym... powoli umieram... | czasami chciałbym mieć przyciałóke, która mnie będzie lubić, mimo wszystko, której moge powiedziec wszystko..: ( opowiedzieć co dziś robiłam, kogo spotkałam , doradzić się ; ((
11:32:16
Ale nie w moim przypadku.. kiedyś rozwiązywałam problemy z przyjaciómi.. teraz ich nie mam.. przejechałam sie prawie na wszystkich.. życie nauczyło mnie.. że ufać moge tylko sobie... staram się sama sobie radzić... ale już teraz wiem.. ze nie wytrzymuje... nie potrafie sama sobie poradzić.. nie umiem juz więcej duścić wszystkiego w sobie.. nikt nie zna mojego świata...
ale jak na moje małe serduszko za dużo już przeżyłam.. za dużo trzymam w sobie emocji... nie mam nikogo.. i chodz tam i tu potrafie się uśmiechnąć.. i każdy myśli.. ze mam za***iste życie to tak nie jest.. NIKT NIE ZNA MNIE NAPRAWDE, nawet własna matka... pogodziłam się już z tym ze na tym świecie jeste sama , ja , jedyna... czasami wmawiam sobie... że będzie dobrze... że musze wieżyć... ale to nic nie daje.. kończą mi sie już powoli łezki.. a serce w środku boli coraz mocniej... już nie potrafie sobie poradzić z niczym... powoli umieram... i nie wiem .. czu przeżyje do tego momentu, gdy będę się śmiała z mojej przeszłosci... , czasami chciałbym mieć przyciałóke, która mnie będzie lubić, mimo wszystko, której moge powiedziec wszystko..: ( opowiedzieć co dziś robiłam, kogo spotkałam , doradzić się ; (( ale to tylko złudzenia.... nie wiem czemu wam to napisałam... może dlatego żę boje się ze kiedyś nie wytrzymam... kiedyś się ciełam... to był juz nałóg.. ale własnie dzięki Beacie z tego wyszłam.... ale mimo wszytko... mam schowane kilkanaście tabletek.. niewiem na co... , ale to na taki wszelki wypadek.. gdy już nie wytrzymam.. i pęknie mi serduszko... czasami miałam momentu gdy siedziałam na łóżku... w ręku miałam woreczke tabletek.. w drugiej szklanke wody... , bo czasami sobie myśle.. ze po drugiej stronie będzie mi lepiej... nie wiem czy dobrze zrobiłam ze to wszystko napisałam.. ale myśle Ci było mi to potrzebne...
Awatar użytkownika
Rose
-#
-#
Posty: 6474
Rejestracja: 2009-05-21, 16:34

Post autor: Rose »

Bardzo wzruszyła mnie Twoja historia. Zaczynałam pisać ten post kilka razy i za każdym razem brakło mi słów. Pamiętaj, że nie możesz popełniać samobójstwa! Nie tędy droga. Niedługo zaczyna się rok szkolny, wybierz się do gabinetu psychologa szkolnego. On Ci pomoże. Podejrzewam jak musi Ci być ciężko, ale musisz uwierzyć, że kiedyś nadejdą lepsze dni. Wiem, że łatwo mówić, ale musisz wierzyć!
problem
VIP
VIP
Posty: 3
Rejestracja: 2009-08-26, 22:19
Lokalizacja: Koszalin

Post autor: problem »

przeczytałem tą całą historię bardzo ci wspułczuje ale za jakiś czas dojdziesz do siebie i wszystko bd dobrze zapomnisz o tym złym dzieciństwie zanjdziesz chlopaka i bd żyła dalej wiem jak bardzo ci jest trudno ale samobujstwo to zła droga napewno z tego wyjdziesz i wyrzuc te tabletki które masz schowane ;]
3ym się ;*
Awatar użytkownika
milosz1993
-#
-#
Posty: 135
Rejestracja: 2009-08-17, 22:43
Lokalizacja: Śliwice

Post autor: milosz1993 »

ja też przeczytałem... smutne to wszystko :( mam nadzieję, że teraz powoli wszystko Ci się ułoży :) trzymaj się :)
Awatar użytkownika
Empatia
Jr.Admin
Jr.Admin
Posty: 8868
Rejestracja: 2008-12-15, 22:20

Post autor: Empatia »

Długa, ale przeczytałam i ja.

Też dorastałam i dorastam bez ojca, możemy sobie podać ręce, tylko mój się już nie zmieni.
Piszesz, że przeprowadzasz się znów do ojca, że się zmienił. To już coś, to już jakiś mały promyk szczęścia. Czasem zmiany są dobre, zamykają pewne rozdziały życia i pozwalają otworzyć kolejne, lepsze, z większą szczyptą nadziei. Mój dziadek też się czepia wszystkiego, dokładnie jak Ciebie, że zgubiłam klucze, że nie zamknęłam drzwi, ale on gubi klucze, on nie zamyka drzwi, a zwala na innych. Przestałam się tym przejmować, nabrałam tyle odwagi, że mówię mu wprost co o nim myślę, zaczynami się kłócić, wtedy skarży się mamie, która i tak jest po mojej stronie. Staraj się go ignorować, wiem, że to trudne, ale skoro ja się tego nauczyłam, to i Ty też się nauczysz. Uwierz mi, że nic nie działa tak, jak ignorowanie. Gdy dziadek widzi, że to wszystko po Tobie 'spływa', że nie przejmujesz się, powinien dać Ci spokój.


Przyjaciele.

Kochana, tu właśnie masz cel w życiu! Być silna i żyć, aby w końcu poznać prawdziwego przyjaciela! Jest jakaś osoba, która gdzieś siedzi i czeka na przyjaźń, tak jak i Ty, pozwól jej doczekać się :) To m.in. dlatego nie możesz się zabić. A wiesz, dlaczego jeszcze nie możesz popełnić samobójstwa? Bo jesteś wspaniałym człowiekiem, prawie każdy nim jest, liczę na Ciebie i nie możesz tego zrobić. Zresztą tabletkami dołożyłabyś sobie jeszcze więcej cierpienia, a tego nie chcesz, prawda? Biorąc tabletki umiera się w okropnych męczarniach, powoli...
Masz całe życie przed sobą, życie, które jeszcze nie raz da Ci w dupę, ale nie raz podniesie Cię i będziesz się unosić w powietrzu z radości, myśląc o tym, że dobrze zrobiłaś pozwalając żyć sobie samej.

Mam nadzieję, że to przeczytasz i trzymam za Ciebie kciuki:)
NaćpanaSłońcem.
-#
-#
Posty: 180
Rejestracja: 2009-05-21, 20:19

Post autor: NaćpanaSłońcem. »

samobósjtwo to nie jest wyjście,niektórzy samobjscy nie zdają sobie sprawy z tego jka ranią sowich bliskich robiąc to.Cóz możesz naważ mnie hipokrytką,ale to nie jest wyjście,choć swojego czasu rozważałam to,bo czułam,że nei dam rady.Ale postarałam się i jestem.Pamiętaj,że życie to jest najcenniejsze co masz,nie zmarnuj tego ;* Jaśli będziesz chciał to napsiz do mnie,wiem jak to jest mieć depresję i wiem,że chęć skończenia tego jest większa niż każde panięniądze,ale mam nadzieję,że dostane widaomść od Ciebie,że nadal żyjesz i eni zorbiłaś tego ;* Pozdrawaim [8288527]
UpadłyAnioł
VIP
VIP
Posty: 10
Rejestracja: 2009-08-25, 11:17

Post autor: UpadłyAnioł »

Dzięki za to co piszecie... naprawde z całego serca wam dziękuje...
Niki to z dziadkiem.. to ja mam raczej gorzej... nawet ignorowanie nie pomaga... mama tez jest po mojej stronie.. dltego jak najprędzej chce sie wyprowadzić... żebym mogła się w spokoju uczyć.. i wgl.. mieć spokój... z resztą nie tylko ja, bo w całym domu.. nie jest on uwielbiany ;/ a co do przyjaciół.. to już raczej nie mam promyka nadzieji, żę go znajde... | ;(( ...
NaćpanaSłońcem wcale nie uważam Cię za hipokrytkę.. licze się ze zdaniami innych, i wiem że każdy ma swój pogląd na różne.. sprawy...
wiem ze samobójstwo to nie żadne wyjście... ale uważam że to koniec cierpień, koniec zła, które na mnie jeszcze czeka... wiem musze być silna, i dać rade, wiem :(
i przysięgam wam , ze będę się starała jak mogła... ale boje się że kiedys pękne, nie wytrzymam .. i to zrobie... ;((
NaćpanaSłońcem.
-#
-#
Posty: 180
Rejestracja: 2009-05-21, 20:19

Post autor: NaćpanaSłońcem. »

samobóstwem skońsczysz swoje cieripenie,ale chcesz żeby potem gadali jaka to z Ciebie była egoistka ubarwiając to swoimi opowieściami? Ludzie są okrutni i przekonałam sie na własnej skórze i wiiem co czujesz,ale to nie jest warte Twojego życia. ;)
Awatar użytkownika
Empatia
Jr.Admin
Jr.Admin
Posty: 8868
Rejestracja: 2008-12-15, 22:20

Post autor: Empatia »

UpadłyAnioł pisze:Niki to z dziadkiem.. to ja mam raczej gorzej... nawet ignorowanie nie pomaga... mama tez jest po mojej stronie.. dltego jak najprędzej chce sie wyprowadzić... żebym mogła się w spokoju uczyć.. i wgl.. mieć spokój... z resztą nie tylko ja, bo w całym domu.. nie jest on uwielbiany ;/
No to już niedługo, to jest jeden promyk nadziei, prawda? Wyprowadzisz się i będziesz mieć spokój :)
UpadłyAnioł pisze:a co do przyjaciół.. to już raczej nie mam promyka nadzieji, żę go znajde...
Ale dlaczego? Tym sposobem sama dodajesz sobie cierpień, teraz to tylko Twoja wina.
Znalezienie przyjaciela nie jest tak hop-siup, za krótko żyjesz, aby twierdzić, że przyjaciela nie znajdziesz. Praktycznie każdy z nas zawodzi się na osobach, których uważała za przyjaciół, w końcu go znajdujemy.
kakaowa177
-#
-#
Posty: 317
Rejestracja: 2010-02-10, 20:15

Post autor: kakaowa177 »

eh..
nie mogę powiedzieć ,ze cię rozumiem bo nigdy nie byłam w takiej sytuacji..
Ale staram się.

Smutna historia. Ale głowa do góry..Jakoś się ułoży :)
Kiedyś spotkasz kogoś,kto pokocha cię i będzie zarówno przyjacielem..
Samobójstwo to nie rozwiązanie.. Nie poddawaj się.

Trzymam kciuki :*
Awatar użytkownika
Empatia
Jr.Admin
Jr.Admin
Posty: 8868
Rejestracja: 2008-12-15, 22:20

Post autor: Empatia »

kakaowa177, litości, ten temat jest prawie sprzed roku.
Zablokowany