pompy abs, abs pump

wiercenie studni

Moja historia z alkoholizmem

Rozmowy na temat używek i nałogów.
goral33
-#
-#
Posty: 157
Rejestracja: 2014-11-12, 13:41
Lokalizacja: Łańcut
Kontakt:

Moja historia z alkoholizmem

Post autor: goral33 »

Cześć.
Jestem Tomek i wbrew temu, co widzicie w moim nicku, nie mam 33 lat. To po prostu moja szczęśliwa liczba, ale o tym później.

Chciałbym dzisiaj opowiedzieć Wam moją historię, która dotyczy alkoholizmu. Podczas terapii powiedziano mi, bym dzielił się swoją „przygodą” z innymi, nawet obcymi ludźmi, bym nie tłumił emocji w sobie i mógł poczuć się tak, jakby ktoś mnie wysłuchał. To kluczowy element odwyku alkoholowego. Dlatego też piszę tutaj – nie wiem czy ktoś to przeczyta i czy ktokolwiek weźmie to na poważnie – chcę to zrobić. Pozwoli mi to przelać myśli i emocje na komputer, jednocześnie puścić trochę z nerwów.

Zaczynajmy więc – mam 25 lat i jestem alkoholikiem. To nie jest tak, że jak ktoś przestanie pić to automatycznie nie jest alkoholikiem. Jest się nim zawsze. Osoba, która odstawiła alkohol, i potem do niego wróci, to znajdzie się w tym samym miejscu, w którym była.

Jestem młody, a niestety taki problem mnie dotknął. Jak to się stało? Nie wiem – może otoczenie, może zbyt duża swoboda, może chęć zaimponowania innym… zacznijmy jednak od początku.

Wychowałem się w rodzinie alkoholików, dziadkowe pili, rodzice pili, wszyscy pili… chociaż „pili” to delikatne określenie tego czynu. Brzydko nazwałbym to „chlaniem na umór”.

Problem z alkoholem zaczął się u mnie już w wieku 16 lat, kiedy to po raz pierwszy spróbowałem piwa. Z początku wszystko przebiegało tak, jak u większości młodych ludzi. Czyli raz na jakiś czas piwko i tyle. Nie u mnie. Gdy już zasmakowałem tego trunku – nie mogłem przestać. Szukałem okazji do tego, by iść do sklepu i kupić piwo. Smak już mnie nie obchodzi, chciałem tylko poczuć się dobrze, czyli po prostu chciałem być pod wpływem. Najgorsze było to, że w wieku 17 lat nie raz zdarzyło mi się przyjść do liceum będąc delikatnie spitym.

Miałem swoje sposoby na to, by nikt nie wyczuł. Najprostsze było zjedzenie czegoś, co intensywnie pachniało, np. zapiekanki z sosem czosnkowym. Gdy zacząłem pić więcej – musiałem stosować mocniejsze rzeczy, by zniwelować smród alkoholu. Zacząłem więc palić, bo jednak to bardziej śmierdziało niż piwo i jakoś się to tłumiło. Do tego masa gum do żucia, cukierków czy hallsów.

W pewnym momencie przed pójściem do szkoły szedłem do sklepu, kupowałem dwa piwa, potem za blok i w ciągu 5 minut je wypijałem. Czułem się wtedy dobrze i nie wiedziałem, że mam problem. I tak to się toczyło do końca liceum – czyli picie w szkole, a na weekendy chlanie do odcinki. Rodzice nic nie widzieli, bo sami pili. Jakoś zdałem maturę i poszedłem na studia. Byle jakie bo byle jakie – miałem to gdzieś. Przeprowadzka do Wrocławia… i się zaczęło.

Upijałem się do snu dzień w dzień, nie chodziłem na zajęcia, łapałem się prostych prac, by mieć na alkohol i tak w kółko. Pobudka – ćwiartka wódki, śniadanie – suchy chleb, po śniadaniu – piwo albo dwa, obiad – zupka chińska albo coś innego taniego, po „obiedzie” – wódka, kolacja – suchy chleb, na wieczór – wódka i piwo do zaśnięcia. I tak żyłem i nie widziałem w tym problemu.

Pewnej nocy szlajając się po mieście i błagając ludzi o papierosy trafiłem na nieodpowiednich (albo i odpowiednich) ludzi. Zacząłem do nich skakać i ich wyzywać – moje popisy zakończyły się upadkiem twarzą na asfalt i przekopaniem. Momentalnie otrzeźwiałem i pomyślałem sobie – „Tomek, co ty robisz? Po co to wszystko?”. Uświadomiłem sobie, że mam problem i to ogromny. Na następny dzień walczyłem z nałogiem i się nie napiłem, ale wiedziałem, że będzie bardzo ciężko. Kolega ze studiów pożyczył mi laptopa i w internecie znalazłem klinikę, która pomaga z uzależnieniem.

Zadzwoniłem i błagałem o pomoc. Zaproponowali mi wszywkę alkoholową z esperalu. Pomyślałem – co mi szkodzi. Wszyli mi te tabletki w pośladek i czas zacząć się leczyć. Oczywiście się napiłem kilka dni później. Efekty tego były okrutne. Myślałem, że umrę. Wymioty, zawroty głowy, rozwolnienie, gorączka, drgawki… od tamtej pory nie piję. To już dwa lata. Oczywiście do tego doszła terapia. Gdyby ktoś szukał naprawdę miłych i dobrych ludzi to polecam http://www.pogotowie-alkoholowe.pl/. Pomogą każdemu.

A dlaczego 33 to moja szczęśliwa liczba? Po 33 dniach odwyku uświadomiłem sobie tak szczerze, że życie bez alkoholu jest lepsze.
młodzik
VIP
VIP
Posty: 6
Rejestracja: 2018-05-13, 15:25

Post autor: młodzik »

Twoja historia jest dowodem na to że można i gratuluję ci życzę wytrwania. A wszystkim którzy mają problem z uzależnieniem od alkoholu podaję namiar na ośrodek Prywatne odtrucie alkoholowe olsztyn Jest na mazurach w pobliżu Olsztyna. Leczenie trwa osiem tygodni, zaczyna sie od odtrucia organizmu. Po pobycie w osrodku pacjent zostaje objęty rocznym programem ochronnym. Polega on na interwencji w razie zagrożenia przerwania abstynencji.
ODPOWIEDZ