Niedawno u mnie w Sandomierzu miała miejsce taka afera. W pewnym gabinecie dentystycznym nieopodal mojego domu konserwatorka powierzchni płaskich (sprzątaczka) po godzinach dorabiała jako dentystka.
Jeśli ma kwalifikacje to w porządku. Choć chyba więcej zarabia się jako dentysta, niż jako sprzątaczka, więc jak już, to bym na jej miejscu zrobiła to odwrotnie.
Kobitka wiedziała co robi. Czytałam wypowiedzieć jednego z jej pacjentów, że miał iść na jakieś wesel czy coś i nagle rozbolał go ząb, a po wizycie w gabinecie ból minął i w ogóle wszystko git. Szkoda, bo widać że znała się na tym, a że papierka nie miała to pójdzie siedzieć.
Matko Kochana, dobrze, że moja Pani Basia zajmuję się tylko porządkiem i podawaniem jakiś narzędzi i leków
Ale przecież Ci pacjenci musieli wiedzieć, że ona nie ma uprawnień. No i że dentystka nic o tym nie wiedziała...
NAwiedzonA pisze:Ale ta sprzątaczka to nawet podstawówki nie ma.
to nie wiem kto się na to zgodził. Chyba, ze zna się na tej pracy, np.przesiadywała w gabinecie swojego ojca, wujka, matki... I ktoś ją tego wtedy nauczył.
Obserwując czyjąś pracę można się wiele nauczyć. Albo robiła wszystko na "Raz się żyje"...Mogła narazić wielu pacjentów na śmierć lub stratę zdrowia. Przecież mogła niechcący naruszyć jakiś nerw albo coś. A może podejmowała się tylko np. wyrywania zębów (kombinerki i bach bach:P).
Raczej plombowała, a tak swoja drogą to ciekawa jestem czy właścicielka o tym w ogóle wiedziała. Ta sprzątaczka naraziła na szwank opinie jednego z najlepszych sandomierskich gabinetów dentystycznych.