pompy abs, abs pump
wiercenie studni
Żałośnie mi jest.
- herbatazcytryna
- VIP
- Posty: 6
- Rejestracja: 2011-12-08, 17:53
Żałośnie mi jest.
Cześć wszystkim.
Wiem, ze to cholernie idiotyczne, ale muszę się `wygadać`. Tutaj, bo jestem anonimowa i ośmieszam się tylko w połowie.
Jakoś nie mam na nic siły. I motywacji. W ogóle.
Za każdym razem jak wstaję do szkoły mam ochotę płakać. Nienawidzę tego, nienawidzę tam przychodzić. Poszłam w tym roku do liceum i żałuję, że akurat do tego. Nie wiem, czy to kwestia samej szkoły, czy moich problemów z przystosowaniem się do zmian, ale jak zawsze (i tak jest ze wszystkim) wydaje mi się, że gdzie indziej byłoby lepiej. Najpierw miałam ogromny problem z odzwyczajeniem się od gimnazjum, teraz już lepiej, ale w szkole nadal mi źle.
Dalej jest przeraźliwy, paraliżujący wstyd. Wstydzę się tego, co robię, jak mówię, jak się zachowuję, jak wyglądam. Jestem w jakimś nieszczęsnym kółku aktorskim i mam straszne opory, żeby cokolwiek powiedzieć (mimo, że są tam tylko dziewczyny z mojej klasy), a polonistka mnie zmusza. Wczoraj musiałam coś powtórzyć jeszcze raz i aż mi się łzy zbierały w oczach.. Prawda, że żałosne?
Nienawidzę tego jak wyglądam, siebie całej. Swojego ciała, swojej twarzy. Zawsze komuś zazdroszczę. Upatruję sobie w swoim otoczeniu osobę, która mi imponuje i którą mogłabym naśladować. Śmieszne. Wydaje mi się zawsze, że dzięki temu dążę do tego, żeby być lepszą, ale chyba bardziej się tym krzywdzę.
Poza tym nie mam na nic energii, chęci, siły. Chciałabym tylko całymi dniami spać. Mam od czasu do czasu okropne napady płaczu. W ogóle mam straszne loty z tymi nastrojami. Raz jest w miarę ok, a raz tak źle, że mam dosyć. Ja wiem, że to `typowe` dla ludzi w moim wieku, ale jakoś już sobie nie daję z tym rady.
I brakuje mi kogoś bliskiego, cholernie. Wiem, że nic na siłę, ale w końcu przychodzi taki moment, że chciałoby się mieć kogoś, kto cię zaakceptuje i dla kogo będziesz najwspanialszą osobą na świecie. Tak po prostu.
Wybaczcie, że zalewam Was tymi głupotami, ale może ktoś będzie umiał mi podpowiedzieć jak się ogarnąć.
Wiem, ze to cholernie idiotyczne, ale muszę się `wygadać`. Tutaj, bo jestem anonimowa i ośmieszam się tylko w połowie.
Jakoś nie mam na nic siły. I motywacji. W ogóle.
Za każdym razem jak wstaję do szkoły mam ochotę płakać. Nienawidzę tego, nienawidzę tam przychodzić. Poszłam w tym roku do liceum i żałuję, że akurat do tego. Nie wiem, czy to kwestia samej szkoły, czy moich problemów z przystosowaniem się do zmian, ale jak zawsze (i tak jest ze wszystkim) wydaje mi się, że gdzie indziej byłoby lepiej. Najpierw miałam ogromny problem z odzwyczajeniem się od gimnazjum, teraz już lepiej, ale w szkole nadal mi źle.
Dalej jest przeraźliwy, paraliżujący wstyd. Wstydzę się tego, co robię, jak mówię, jak się zachowuję, jak wyglądam. Jestem w jakimś nieszczęsnym kółku aktorskim i mam straszne opory, żeby cokolwiek powiedzieć (mimo, że są tam tylko dziewczyny z mojej klasy), a polonistka mnie zmusza. Wczoraj musiałam coś powtórzyć jeszcze raz i aż mi się łzy zbierały w oczach.. Prawda, że żałosne?
Nienawidzę tego jak wyglądam, siebie całej. Swojego ciała, swojej twarzy. Zawsze komuś zazdroszczę. Upatruję sobie w swoim otoczeniu osobę, która mi imponuje i którą mogłabym naśladować. Śmieszne. Wydaje mi się zawsze, że dzięki temu dążę do tego, żeby być lepszą, ale chyba bardziej się tym krzywdzę.
Poza tym nie mam na nic energii, chęci, siły. Chciałabym tylko całymi dniami spać. Mam od czasu do czasu okropne napady płaczu. W ogóle mam straszne loty z tymi nastrojami. Raz jest w miarę ok, a raz tak źle, że mam dosyć. Ja wiem, że to `typowe` dla ludzi w moim wieku, ale jakoś już sobie nie daję z tym rady.
I brakuje mi kogoś bliskiego, cholernie. Wiem, że nic na siłę, ale w końcu przychodzi taki moment, że chciałoby się mieć kogoś, kto cię zaakceptuje i dla kogo będziesz najwspanialszą osobą na świecie. Tak po prostu.
Wybaczcie, że zalewam Was tymi głupotami, ale może ktoś będzie umiał mi podpowiedzieć jak się ogarnąć.
- Who's your dad?
- -#
- Posty: 113
- Rejestracja: 2011-11-20, 23:08
- Lokalizacja: Białystok
hmmmm wiesz co....ja bym ci radził abyś jak najszybciej się postarała nawiązać jakiś pozytywny kontakt z klasą. Im szybciej tym lepiej. Nie od razu będziecie znajomymi ale po kilku tygodniach powinno być good i relacje z klasą to nie będzie żaden problem. Wtedy nawet wczesne stawanie do szkoły to spoko rzecz. Po drugie znajdź jakieś zajęcie , hobby, które by ci zajęło wolny czas. Zawsze to fajnie jak ma się co robić w domu i czerpię się z tego radość. I nie wstydź się bo tylko się jeszcze bardziej dołujesz takim zachowaniem.
- herbatazcytryna
- VIP
- Posty: 6
- Rejestracja: 2011-12-08, 17:53
Z klasą kontakt mam dość dobry. Szczególnie z paroma osobami. Usiłuję sobie znaleźć zajęcie, ale jakoś nic mi nie odpowiada. Zapalam się równie szybko jak gasnę. Może to kwestia nastawienia. A co do wstydu - gdybym tylko umiała przestać... Chciałabym. Chyba zawsze byłam chorobliwie wręcz nieśmiała. A przełamać się jakoś ciężko. Choć to podobno najlepszy sposób...
- dobrodziejka
- -#
- Posty: 290
- Rejestracja: 2011-11-10, 09:42
- Lokalizacja: Polska
A ja tutaj widzę inny problem,natury psychologicznej,nie masz na nic chęci,sama siebie nie nawidzisz,wszystko Ciebie denerwuje,tu jedyną pomocą może być tylko i wyłącznie dobry psycholog. Jeśli wszystko z siebie wyrzucisz,opowiesz o swoich nastrojach,braku chęci do czegokolwiek - psycholog od tego jest aby Ci pomógł.I tak będzie jeśli pójdziesz do niego/ej
Taka jest moja rada,sądzę,że chyba dobra. Weź się w garść i albo udaj się po poradę do specjalistki,albo sama postaraj się coś w sobie zmienić na lepsze.Musisz patrzeć optymistycznie w przyszłość,nie załamywać się,pewnie,że każdy miewa problemy,ale one są po to aby je rozwiązywać - skutecznie. Powodzenia.Głowa do góry,będzie dobrze.Pa.
Taka jest moja rada,sądzę,że chyba dobra. Weź się w garść i albo udaj się po poradę do specjalistki,albo sama postaraj się coś w sobie zmienić na lepsze.Musisz patrzeć optymistycznie w przyszłość,nie załamywać się,pewnie,że każdy miewa problemy,ale one są po to aby je rozwiązywać - skutecznie. Powodzenia.Głowa do góry,będzie dobrze.Pa.
Boże, jakbym czytała o sobie! Jota w jotę, może oprócz kółka aktorskiego, bo ja w życiu bym na scenę nie weszła.
Mam nadzieję, że autorce już jest lepiej i jakoś sobie poradziła. Mi napady płaczu prawie minęły po 20 urodzinach, na studiach. zaczęłam też wtedy nieco inaczej patrzeć na świat. Z nieśmiałością poradziłam sobie dzięki terapii w Pracowni Psychorozwoju w Warszawie, gdzie wyjechałam na studia. No i ta świadomość, że wszystko zależy ode mnie też nieco pomogła. A potem przyszła cała reszta, czyli jakaś taka stabilizacja emocjonalna, miłość...
Mam nadzieję, że autorce już jest lepiej i jakoś sobie poradziła. Mi napady płaczu prawie minęły po 20 urodzinach, na studiach. zaczęłam też wtedy nieco inaczej patrzeć na świat. Z nieśmiałością poradziłam sobie dzięki terapii w Pracowni Psychorozwoju w Warszawie, gdzie wyjechałam na studia. No i ta świadomość, że wszystko zależy ode mnie też nieco pomogła. A potem przyszła cała reszta, czyli jakaś taka stabilizacja emocjonalna, miłość...
Kiedy kobieta nie ma racji, pierwsza rzecz, którą należy zrobić, to natychmiast ją przeprosić.
Czasami dobrze się wygadać nawet na forum internetowym. Ale warto też iść do psychologa mimo wszystko. Jakbyś się zdecydowała, albo ktokolwiek inny to polecam tego: http://sui.com.pl/
- famme_fatale
- -#
- Posty: 734
- Rejestracja: 2015-07-27, 10:22
Trzeba spróbować pokonać swoje złe samopoczucie! Ja miałem problem z wagą, ale zastosowałem odchudzanie pipiryną i wyglądam o wiele lepiej. Musisz znaleźć pomoc dla siebie, coś co ci pomoże.
Dobre firmy charakteryzują się szybkością działania i dobrą obsługą klienta - wystarczy spojrzeć na druk na szkle
- famme_fatale
- -#
- Posty: 734
- Rejestracja: 2015-07-27, 10:22