pompy abs, abs pump
wiercenie studni
przejmowanie sie.
- drajpaczka
- -#
- Posty: 216
- Rejestracja: 2010-06-17, 06:55
- Lokalizacja: Warszawa
przejmowanie sie.
Czy się często przejmujecie i czym?
Ja wszystkim się przejmuje i potem płaczę.
Ja wszystkim się przejmuje i potem płaczę.
That's it .Empatia pisze:Zależy, bo możliwości jest wiele i ciężko dać jedną odpowiedź.
Pod pewnymi względami jestem bardziej, a pod innymi mniej podatna na ewentualne 'przejmowanie się'. Są sfery, w których jestem totalnie nieczuła. Ale mam i takie, gdzie cholernie łatwo wprawić mnie w... Napływ niepożądanych emocji.
Oczywiście to też zależy od dnia. Gdy wszystko się wali... Wiadomo, świat obraca się o sto osiemdziesiąt stopni. Wtedy nie ma żadnych reguł.
Jasne, że się przejmuję, ale wszystko zależy od sytuacji/osób. Jeśli mam problemy czy ktoś z moich bliskich to znając mój charakter potrafię się nawet bardzo przejmować.
A jeśli mowa, że ktoś obrabia mi tyłek za moimi plecami nauczyłam się to olać. Chyba, że ktoś mnie zdrowo wkurzy wygarnę temu komuś "co o tym myślę", bo takimi sytuacjami przestałam się przejmować.
A jeśli mowa, że ktoś obrabia mi tyłek za moimi plecami nauczyłam się to olać. Chyba, że ktoś mnie zdrowo wkurzy wygarnę temu komuś "co o tym myślę", bo takimi sytuacjami przestałam się przejmować.
Często się przejmuję. Ale wszystko staram się przyjmować ze stoickim spokojem.
Kłótnie staram się łagodzić, jeśli chodzi o obmawianie.. - mam dość duży dystans do siebie i potrafię przyznać się do czegoś. Jasne, nie jest łatwo(zwłaszcza z moją pychą), ale pracuję nad tym. Przejmuję się sprawdzianami, ocenami, przyszłością, przeszłością. Nie jestem obojętna na krzywdę innych. A co do płaczu - to płaczę w najmniej oczekiwanych momentach. Wystarczy jedno słowo, opis, błąd, potknięcie, zła pogoda etc. Zazwyczaj jednak powstrzymuję płacz, zwłaszcza jak nie jestem sama. Umiem zacisnąć zęby i wszystko znieść.
Kłótnie staram się łagodzić, jeśli chodzi o obmawianie.. - mam dość duży dystans do siebie i potrafię przyznać się do czegoś. Jasne, nie jest łatwo(zwłaszcza z moją pychą), ale pracuję nad tym. Przejmuję się sprawdzianami, ocenami, przyszłością, przeszłością. Nie jestem obojętna na krzywdę innych. A co do płaczu - to płaczę w najmniej oczekiwanych momentach. Wystarczy jedno słowo, opis, błąd, potknięcie, zła pogoda etc. Zazwyczaj jednak powstrzymuję płacz, zwłaszcza jak nie jestem sama. Umiem zacisnąć zęby i wszystko znieść.
czy przejmuję się często? yyy... chyba nie. Zależy w jakiej sytuacji. Zwykle przy jakichś większych popisach, egzaminach. Ale przy sprawdzianach stresu nie czuję.drajpaczka pisze:Czy się często przejmujecie i czym
A jeśli chodzi o przejmowanie się np. dzisiejszą edukacją itd. to owszem, myślę nad tym, lecz żeby się przejmować? raczej nie.
wybacz, ja płakać nie umiem.drajpaczka pisze:potem płaczę
Musi stać się coś naprawdę, naprawdę złego, żebym zaczęła się przejmować. Chociaż moje przejmowanie i tak dotyczy tylko i wyłącznie problemów mojej Kini. Reszta - w tym moje problemy - mi zwisa i powiewa. Często ten mój tumiwisizm irytuje ludzi, mówią, że jestem oschła, nieczuła, blablabla. Cóż, po prostu nie szukam na siłę powodów do rozpaczy tam, gdzie ich nie ma. Trzeba zacisnąć zęby i do przodu, zamiast rozpaczać.
Zalezy od osob sytuacji jak u wiekszosci. Wkurza mnie jednak w sobie to, ze sa sytucaje ktore powinnam dawno olac a nie potrafie, bo mieszaja sie w to nagle moje emocje, a sa sytuacje ktorymi powinnam sie w sumie przejac a jestem calkiem obojetna, potrafie nie dopuscic do siebie zadnych uczuc, poprostu nie myslec. Sama nie wiem czemu tak jest.
Czy się przejmuję?
Tak, bo nie znam osoby, która nie miała nigdy niczym się nie przejmowała. To już jest w nas wpisane. Chociaż ogólnie to mimo, że się przejmuję, to o wiele mniej, niż dawniej. Uczę sobie z tym radzić, tak, zdecydowanie się uczę.
Czym się przejmuję?
I tu, co dziwniejsze, bardzo rzadko poważnymi sprawami. I to jest właśnie najgorsze, bo jak już się czymś przejmuję to błahostkami, głównie jeśli chodzi o wątpliwości. To jest straszne, ale walczę z tym.
Tak, bo nie znam osoby, która nie miała nigdy niczym się nie przejmowała. To już jest w nas wpisane. Chociaż ogólnie to mimo, że się przejmuję, to o wiele mniej, niż dawniej. Uczę sobie z tym radzić, tak, zdecydowanie się uczę.
Czym się przejmuję?
I tu, co dziwniejsze, bardzo rzadko poważnymi sprawami. I to jest właśnie najgorsze, bo jak już się czymś przejmuję to błahostkami, głównie jeśli chodzi o wątpliwości. To jest straszne, ale walczę z tym.
Jeśli to jakaś poważniejsza sprawa, to potrafię się naprawdę przejąć i płakać, denerwować się, chociaż to nic nie daje, ale nie umiem tych emocji powstrzymywać. Błahostkami zazwyczaj się nie przejmuję, bo jest ich zbyt wiele i to dla mnie bezsensu. Czasami wolę coś olać niż chodzić i cały czas o tym myśleć. Na niektóre rzeczy jestem wrażliwa, na inne nie.