pompy abs, abs pump

wiercenie studni

Moje opowiadanie

Wszystko co związane z literaturą. Możesz tu podzielić się swoją własną twórczością (wiersze, opowiadania itp.).
Inna
-#
-#
Posty: 98
Rejestracja: 2010-09-29, 20:34
Lokalizacja: z Ponderosy

Moje opowiadanie

Post autor: Inna »

Bal debiutantek w Londynie był jak co roku wielkim wydarzeniem dla londyńskiej śmietanki towarzyskiej.
Wielka sala ustrojona kwiatami ,girlandami pełna roześmianych młodych dziewczyn.
Wszystkie te twarze zdaniem Retta Butlera były banalne i podobne do siebie.

Cóż potańczę trochę z panną Herbert i to przekona jej ojca by wyłożył pieniądze na Sprawę .

Ci głupcy ginęli za swą wielką sprawę,ale to on uważany przez nich za zdrajcę ,załatwiał dla nich broń i pieniądze.
Zaśmiał się cynicznie w duchu.
Gdy był w Londynie,to życie na Południu wydawało mu się dalekie.
Wielkie plantacje ,niewolnicy ,palące słońce i najlepsza na świecie whisky były niczym egzotyczny sen.

Tylko o pewnej młodej ,ślicznej kobiecie nie potrafił zapomnieć.
Cały czas o niej marzył i jej pragnął.
Cholerna Scarlett .
Nieważne czy był w Paryżu ,Londynie ,Meksyku ,Wenecji ona ciągle go prześladowała.

Wśród gości zapanowało poruszenie.Ten kto przyszedł musiał być kimś bardzo bogatym.
-To pan Cariford -westchnęła z podnieceniem gruba lady Meredid opierając się na ramieniu męża.
-To ktoś ważny ?spytał Rett.
-Panie jest to człowiek bogatszy od wielu królów i cesarzy.Nikt nie podliczył ile jest diamentów w tych jego kopalniach.
-To córka ?
-Wychowanka.Sara Crewe.


http://www.ne.jp/asahi/ramdas/sara/illust/sara/Prin.gif

Była to wysoka smukła dziewczyna o kruczoczarnych ,gęstych lokach.Nie widział jeszcze tak pięknych ,długich rzęs u żadnej dziewczyny.
Miała wielkie zielone oczy i przypominała mu Scarlett.
-Saro wykrzyknęła Ermunia podbiegając do przyjaciółki wyglądasz jak księżniczka.
Patrzyła na Sarę z podziwem i miłością.
Sara uśmiechnęła się.
-Dawne to czasy gdy wyobrażałam sobie że jestem księżniczką.
-Wszyscy panowie patrzą na ciebie z zachwytem i będą chcieli z tobą zatańczyć.Saro słuchasz mnie ?


Kim był mężczyzna stojący w rogu i patrzący na Sarę z tym niedbałym ,szelmowskim uśmiechem który przyprawił ją o bicie serca ?
Był szalenie atrakcyjny.
Wysoki ,dobrze zbudowany,miał regularne rysy i biła z niego niesamowita energia.
Ciemne dobrze ostrzyżone włosy i mały zabójczy wąsik.
Tak wyglądał mężczyzna z jej marzeń i dziewczęcych snów.

-Mogę panią prosić ?
-Uratował mnie pan od tych salonowych bawidamków panie Butler.
-Skąd pani wie że nie jestem jednym z nich ?
-Jest pan inny.
-Pani również jest inna.Inaczej sobie wyobrażałam diamentową księżniczkę.
-Jak ?
Rett spojrzał na Sarę i znowu porównał ją ze Scarlett.
Nie Scarlett była jednak inna ,Sara zaś ciągle była dzieckiem.
Uroczą ,inteligentną osóbką,a nie kobietą świadomą swojej urody.



Statek powoli dopływał do portu.
-Cieszy się pan z powrotu do domu ?spytał kapitan.
-Jasne mruknął Adam Roberts ,bardzo się ciesze.
Gdy dwa lata temu pojechał do Ameryki był pewien że uda mu mu się zdobyć majątek.
Ameryka sprzyja przecież ludziom.Otwiera szansę przed młodymi zdolnymi ,pracowitymi a za takiego się uważał.
Nie bał się ryzyka ani ciężkiej pracy.
Tymczasem to były dwa stracone lata ,kiedy nie tylko nie zdobył majątku ,ale też stracił ten niewielki kapitał który posiadał.
Pogoda tego dnia była wyjątkowa paskudna i deszczowa.
Przechodząca obok niska blondynka uśmiechnęła się do niego.
Odwzajemnił uśmiech i poszedł dalej ,dziewczyna zaś spojrzała na niego z podziwem.
Zameldował się w niewielkim portowym hoteliku.
Miał wreszcie czas odpocząć i przemyśleć pewne sprawy.
Chyba zmorzył go sen ,bo widział zielone wrzosowiska ,małą dziewczynkę w bieli i słodką ,najpiękniejszą na świecie dziewczynę z brązowymi ,kręconymi włosami.
-Ruth zawołał ale odpowiedziało mu echo.
To był tylko sen zdał sobie sprawę.
Po zjedzeniu kolacji postanowił trochę poczytać.
We wszystkich gazetach pisali o niejakiej Sarze Crewe ,dziedziczce diamentowej fortuny ,która ze względu na swój urok i szeroko prowadzono działalność charytatywną zyskała przydomek "królowej ludzkich serc ".
Znudziło go czytanie ,bo pomyślał ze złością że taka bogata ,rozpieszczona dziewczyna może udawać dobrodziejkę ,bo nigdy w życiu nie zaznała poważnych problemów.
Zszedł na dół do hotelowej restauracji.
Musze się zastanowić co zrobić ze swoim życiem zastanawiał się Adam.
Wrócę do Kornwalii ,ale co później?
Skąd zdobędę pieniądze na szpital dla Ruth,szkołę dla Niny i utrzymanie domu.

Lawinia Herbert ze złością przemierzała pokój.
Ogarniała ją furia ,a gdy Lawinie ogarniała furia lepiej było nie wchodzić w jej drogę.
Wszystko przez tą Sarę Crewe.
To Lawinia była królową ostatniego sezonu w Londynie ,to o jej zaręczynach z amerykańskim milionerem Donaldem Websterem pisali we wszystkich kronikach towarzyskich.
Nie mogło się to równać z kopalniami diamentów i działalnością charytatywną Sary.
Znów tak jak kiedyś w szkole panny Mincim ta "księżniczka 'zajęła miejsce Lawinii i usunęła ją w cień.
Dawna zazdrość powoli zmieniała w nienawiść.
Lawinia usiadła na fotelu a w jej oczach pojawił się niebezpieczny błysk.
Zrobię wszystko by ją zniszczyć i upokorzyć przed światem.

-Tatuś -mała dziewczynka podbiegła do Adama i rzuciła mu się na szyję.
-Nina.
-Wrócił pan usłyszał surowy ,suchy głos pani Reginy Miller.Była to tęga siwa kobieta w średnim wieku o złośliwej twarzy.
-Wróciłem.
-Nie udało się panu zdobyć majątku prawda .Inaczej by pan nie wracał .
Adam się nie odezwał a Regina Miler spojrzała na niego z pogardą.
-Czy Ruth ?
-Żyje.Chociaż nie wiem czy nie było by lepiej jakby umarła.
-Jak może pani tak mówić.
-Nie rozumiem pana.Nie ma pan wobec tej wariatki żadnych zobowiązań.
To nawet nie jest pana dziecko.
-Jeszcze jedno pani słowo a zapomnę że jestem dżentelmenem.
Trudno uwierzyć że w tym domu jeszcze kilka lat temu była muzyka ,śmiech i miłość.
Adam spojrzał na portret Ruth.Tak pięknie wyglądała w dniu ich ślubu.
Była śliczna ,delikatna i krucha.Może zbyt krucha ?
Wtedy gdy się pobierali naiwnie wierzyli że miłość jest w stanie pokonać wszystkie przeszkody.


-Udała się przejażdżka?Tom Cariford spojrzał z czułością na Sarę.
-Pan Butler pozwolił mi wygrać.Przepraszam muszę iść się przebrać.
-Da się pan zaprosić na obiad pani Butler ?
-Z największą przyjemnością panie Carriford.Muszę panu powiedzieć że Sara jest urocza.

Ku zaskoczeniu Retta Sara okazała się właścicielką większości kopalni.
Jego zdumienie było tym większe że sprawy finansowe nie miały przed nią tajemnic.
Znakomicie orientowała się w polityce,dobrze jeździła konno a przy tym zawsze miała czas by odwiedzać wszystkie te szpitale i sierocińce.
-Jest pani wyjątkową kobietą panno Crew powiedział gdy po obiedzie poszli razem do bawialni.
Podszedł do niej i pocałował ją w rękę.
-Ciesze się że wreszcie zostaliśmy sami.
-Czyżby chciał mi pan coś zaproponować panie Butler ?
-Tak odparł Rett.
-Słucham więc.
-Chodzi o interes.
-Interes powtórzyła Sara. W jej głosie było słychać rozczarowanie.
Poczuła się jak idiotka.Przez chwilę miała nadzieję że Rett Butler chce jej się oświadczyć.
Widocznie za dużo naczytałam się książek.
Cóż jednak miały znaczyć te częste wizyty Retta w Londynie i w wiejskiej posiadłości Toma Clifforda?
Te spacery,komplementy.
-O jaki interes chodzi panie Butler ?
-Jest pani jak zwykle rzeczowa panno Crew .To mi się podoba.Idzie o to że pani diamenty mogą znaleźć w Ameryce ,a konkretnie w moich stronach.
-W pańskich stronach toczy się wojna .Myślałam że pan się w to nie angażuje.
-Widocznie jak każdy Południowiec jestem sentymentalnym głupcem.Gdyby Południe miało pieniądze mogło by wygrać tą wojnę.
-Nie odparła Sara grzecznym lecz stanowczym tonem .Nie wejdę z panem w żaden interes.
-Dlaczego ?
-Popieram prezydenta Lincolna.Niewolnictwo jest czymś złym .Biblia uczy nas że wszyscy jesteśmy równi.
-Znam wiele osób w Londynie i Waszyngtonie które mówią podobnie ,ale nie zawahają się wejść w interes na którym mogli by zarobić.
-Ja nie nalezę do takich osób panie Butler.
Rett przyjrzał jej się uważnie i uśmiechnął się lekko.
-Jest pani niezwykłą dziewczyną.Szanuje pani poglądy ,choć się z nimi nie zgadzam .Do widzenia panno Crewe.
-Do widzenia pannie Butler.
Po wyjściu Retta Sara długo siedziała w bawialni i patrzyła na ogień w kominku.
Jak mogłam się tak pomylić zastanawiała się.
Przystojny, miły ,uroczy pan który w posiadaniu niewolników nie widzi nic złego.
Siedziała tak zamyślona dłuższy czas ,gdy nagle usłyszała pukanie do drzwi .
Otworzyła drzwi.
-Słucham ?spytała widząc młodego mężczyznę.
-Panna Sara Crewe ?
-Tak .Kim pan jest jest ?
-Adam Roberts. Podobno szuka pani sekretarza.
-Owszem .Chce pan u mnie pracować?
-Potrzebuje pieniędzy panno Crewe.
-A pańskie referencje ?
-Nie mam żadnych referencji.
-Jest pan dosyć bezczelny przychodząc do mojego domu i ubiegając się o posadę na którą jest wielu chętnych z dużymi kwalifikacjami.
-Raczej zdesperowany.Jak już powiedziałem potrzebuje pieniędzy.
-Podoba mi się pańska szczerość panie Adamie.

Minęło kilka tygodni.
Adam Roberts pilnie wykonywał swoje obowiązki.
Do jego pracy Sara nie miała zastrzeżeń ale samego Adama nie mogła polubić.
Wydawał jej się taki zimny ,wyniosły,ponury i małomówny.
Prawie zawsze ubierał się na czarno.
-Ma pan żonę ?spytała kiedyś .
-Czemu się pani o to pyta?
-Może pańska żona jest zła ,że zajmuje panu zbyt wiele czasu.
Mruknął coś pod nosem i spojrzał na Sarę z niechęcią.

-Opowie mi pani bajkę ?mała Karolina Barker wdrapała się Sarze na kolana.O księżniczce.
-Była raz sobie zaczęła Sara.
Adam nie miał zamiaru słuchać,ale zainteresowała go i wciągnęła historia "księżniczki w łachmanach ".


-Niesamowite.Prawie uwierzyłem że ta historia zdarzyła się naprawdę panno Crewe powiedział Sarze po wyjściu Karoliny.
-A gdybym powiedziała panu że zdarzyła się naprawdę uwierzył by pan ?
-Chyba nie.Zakończenie było zbyt piękne.
-Nie wierzy pan w szczęśliwe zakończenia ?
-Nie.Życie boleśnie mi udowodniło że ich nie ma.
-Zawsze trzeba mieć nadzieję.
-Nadzieje ?Nadzieja to matka głupców.Po za tym nic pani nie wie o prawdziwym życiu.Nigdy nie miała pani żadnych zmartwień.
-Tak pan myśli ?
Ton jej głosu zastanowił Adama.
W pamięci Sary stanęła nagle mała dziewczynka ,która jednego dnia straciła wszystko.
Ukochanego ojca ,pieniądze ,poczucie bezpieczeństwa.
Która ze szkolnej gwiazdy stała służącą ,popychadłem.
Wiele dni gdy wracała głodna ,przemoczona i zmarznięta do nędznego,obdartego pokoiku w którym nigdy nie palił się ogień.
Często miała wtedy ochotę wyć z rozpaczy ,ale tak naprawdę jej łzy nikogo na świecie nie obchodziły.
Później w jej życiu niczym w bajce wszystko się odmieniło na lepsze.
Jakim jednak prawem ten człowiek który nic o niej nie wiedział wydawał takie sądy ?
Dlaczego traktował ją tak protekcjonalnie ,zakładając od razu że nie miała i nie ma żadnych kłopotów.
-Przepraszam panno Crewe .Nie powinienem tak mówić.
-Nie powinien pan zgodziła się Sara.













-
Awatar użytkownika
selene
-#
-#
Posty: 5563
Rejestracja: 2009-08-19, 15:59
Lokalizacja: ...over the moon?

Post autor: selene »

Interpunkcja, interpunkcja, interrrpunkcjaaa.
Inna pisze:miły ,uroczy
Przecinek zaraz po miły, dopiero potem spacja.
Inna pisze:do drzwi .
Z kropką identycznie.
Inna pisze:Musze się zastanowić co zrobić ze swoim życiem zastanawiał się Adam.
Tutaj coś powinno się pojawić. Przecinek, co najmniej jeden. No i masz powtórzenie.
Inna pisze:-Jak może pani tak mówić.
Wykrzyknik nadałby temu więcej wyrazu. Wiesz chyba o co mi chodzi? To bardzo ważna sprawa, poprawność interpunkcyjna. Bez niej tekst traci smak. Staje się trochę nieestetyczny. I psuje satysfakcję czytelnika.
Przyznaję, że zdania i dialogi nie idą Ci źle. Potrafisz też zbudować jakiś klimat. Ale wszystko to jest przyćmione złą interpunkcją. Szkielet tekstu kuleje. Jeśli go poprawisz, miło będzie zagłębić się w to jeszcze raz. I dopiero wtedy wyciągać inne wnioski ;).
Inna
-#
-#
Posty: 98
Rejestracja: 2010-09-29, 20:34
Lokalizacja: z Ponderosy

Moje opowiadanie

Post autor: Inna »

Dziękuje za konstruktywną krytykę.
Awatar użytkownika
selene
-#
-#
Posty: 5563
Rejestracja: 2009-08-19, 15:59
Lokalizacja: ...over the moon?

Post autor: selene »

Nie ma za co. Taka krytyka to podstawa. Tobie pozostaje jedynie pracować nad stylem i się doskonalić. Bo wydaje mi się, że naprawdę jest nad czym popracować.
ODPOWIEDZ