pompy abs, abs pump
wiercenie studni
Tandetna (i) literatura.
Tandetna (i) literatura.
Jakiś czas temu, po pewnej rozmowie zrodził mi się w głowie pewien tekst. Postanowiłam go przelać, no, powiedzmy, że na papier. Zawiera on właściwie moje osobiste odczucia po pewnym przeżyciu, jednak sądzę, że dotyka wielu ludzi. Nie dzieliłam się jeszcze tym tekstem z nikim, bo chciałbym poznać najpierw waszą szczerą opinię na jego temat....
Chcesz?
Chodź, opowiem Ci bajkę o umieraniu. O tym jak człowiek się spala, kawałek po kawałku. Jak biernie pozwala by ból i tęsknota wydzierało z niego kolejne organy. Jak gnije od środka... Wyobraź sobie pragnienie, które mimo wypitych litrów wody nie gaśnie, nie gaśnie ani na sekundę...
Miałeś kiedyś bezsenną noc? Teraz pomnóż ją razy tydzień, miesiąc... i dodaj do tego koszmarne myśli, trujące wspomnienia. Czekasz na poranek, z drugiej strony modląc się aby nigdy nie nadszedł. Każda minuta wydaje Ci się godziną, a zarazem noc wydaje się taka krótka.
Topisz się w szarości dnia. Nie odróżniasz dni tygodnia, może nawet miesięcy. To co wydaje Ci się chwilą trwa wiele godzin. Godziny czekania na odzew okazują się minutami. Masz wrażenie, że czas i przestrzeń kpią z Ciebie.
Zatracasz się w wewnętrznej agonii, krzyczysz, chociaż z Twojego gardła nie wydobywa się żaden dźwięk. Wiesz, że to właśnie nadzieja jest przyczyną tego piekącego bólu, że to ona jest Twoim nowotworem jednak nie masz zamiaru się jej wyzbyć. Paradoksalnie to ona Cię zabija zarazem dając siły do życia...
I w pewnym momencie masz wrażenie, że Twoje serce się zatrzymuje... Stajesz się otępiały, głuchy na zewnętrzny świat. Zapadasz się co raz głębiej i głębiej w sobie, mając wrażenie, że droga w dół nigdy się nie skończy. Opadasz na samo dno ciemnej świadomości i właściwie nawet Cię to nie martwi. Cieszysz się, bo razem z tym niknie ból. Wiesz, że to koniec, ale przyjmujesz go ze spokojem.
.
.
.
Pewnego dnia leżąc bezwładnie na dnie dostrzegasz maleńkie światło. Z początku patrzysz na nie otępiałym wzrokiem, będąc pewnym, że to kolejna fatamorgana. Jednak kiedy nie niknie Twoje serce zaczyna wydawać ciche dźwięki... bije? Nie, raczej przypomina, że nadal tam jest. Wciąż martwe.
Okaleczony i obolały czołgasz się w stronę światła, uważając za razem by zbyt szybko nie dosięgły Cię jego promienie. Czujesz bijące od niego ciepło, jednak piecze ono Twoją zmrożoną skórę.
Dreszcze przechodzą po całym Twoim ciele. Zastanawiasz się nad podjęciem ryzyka. Niepewnie dalej posuwasz się w stronę światła. Powoli otwierasz oczy. Widzisz rękę wyciągniętą w Twoją stronę. Tak, to ona jest źródłem światła. Wiesz, że leżysz na dnie i właściwie nic nie ryzykujesz. Wyciągasz swoje ramie i nagle...
Twoje serce znów zaczyna bić, uszy zaczynają słyszeć dźwięki. Do oczu docierają pierwsze jasne obrazy. Wszystko jest jakby za mgłą, a i tak nazbyt wyraźne. Stawiasz pierwsze od długiego czasu nieśmiałe kroki.Nie wiesz co będzie dalej, oddajesz się nieznanej sile. I tylko jedno jest pewne. Za jakiś czas znów rzucisz się w szalony taniec Życia.
Chcesz?
Chodź, opowiem Ci bajkę o umieraniu. O tym jak człowiek się spala, kawałek po kawałku. Jak biernie pozwala by ból i tęsknota wydzierało z niego kolejne organy. Jak gnije od środka... Wyobraź sobie pragnienie, które mimo wypitych litrów wody nie gaśnie, nie gaśnie ani na sekundę...
Miałeś kiedyś bezsenną noc? Teraz pomnóż ją razy tydzień, miesiąc... i dodaj do tego koszmarne myśli, trujące wspomnienia. Czekasz na poranek, z drugiej strony modląc się aby nigdy nie nadszedł. Każda minuta wydaje Ci się godziną, a zarazem noc wydaje się taka krótka.
Topisz się w szarości dnia. Nie odróżniasz dni tygodnia, może nawet miesięcy. To co wydaje Ci się chwilą trwa wiele godzin. Godziny czekania na odzew okazują się minutami. Masz wrażenie, że czas i przestrzeń kpią z Ciebie.
Zatracasz się w wewnętrznej agonii, krzyczysz, chociaż z Twojego gardła nie wydobywa się żaden dźwięk. Wiesz, że to właśnie nadzieja jest przyczyną tego piekącego bólu, że to ona jest Twoim nowotworem jednak nie masz zamiaru się jej wyzbyć. Paradoksalnie to ona Cię zabija zarazem dając siły do życia...
I w pewnym momencie masz wrażenie, że Twoje serce się zatrzymuje... Stajesz się otępiały, głuchy na zewnętrzny świat. Zapadasz się co raz głębiej i głębiej w sobie, mając wrażenie, że droga w dół nigdy się nie skończy. Opadasz na samo dno ciemnej świadomości i właściwie nawet Cię to nie martwi. Cieszysz się, bo razem z tym niknie ból. Wiesz, że to koniec, ale przyjmujesz go ze spokojem.
.
.
.
Pewnego dnia leżąc bezwładnie na dnie dostrzegasz maleńkie światło. Z początku patrzysz na nie otępiałym wzrokiem, będąc pewnym, że to kolejna fatamorgana. Jednak kiedy nie niknie Twoje serce zaczyna wydawać ciche dźwięki... bije? Nie, raczej przypomina, że nadal tam jest. Wciąż martwe.
Okaleczony i obolały czołgasz się w stronę światła, uważając za razem by zbyt szybko nie dosięgły Cię jego promienie. Czujesz bijące od niego ciepło, jednak piecze ono Twoją zmrożoną skórę.
Dreszcze przechodzą po całym Twoim ciele. Zastanawiasz się nad podjęciem ryzyka. Niepewnie dalej posuwasz się w stronę światła. Powoli otwierasz oczy. Widzisz rękę wyciągniętą w Twoją stronę. Tak, to ona jest źródłem światła. Wiesz, że leżysz na dnie i właściwie nic nie ryzykujesz. Wyciągasz swoje ramie i nagle...
Twoje serce znów zaczyna bić, uszy zaczynają słyszeć dźwięki. Do oczu docierają pierwsze jasne obrazy. Wszystko jest jakby za mgłą, a i tak nazbyt wyraźne. Stawiasz pierwsze od długiego czasu nieśmiałe kroki.Nie wiesz co będzie dalej, oddajesz się nieznanej sile. I tylko jedno jest pewne. Za jakiś czas znów rzucisz się w szalony taniec Życia.
Ostatnio zmieniony 2010-11-27, 17:57 przez Tandetna, łącznie zmieniany 1 raz.
Stworzyłaś nastrój. ; ) Twój tekst ma w sobie coś, co budzi wyraźne wrażenie obcowania z artyzmem. Ma w sobie tajemniczość, głębię, poetykę. Krótko mówiąc: wszystkie elementy porządnego kawałka prozy. Jest taki... Refleksyjny. Naprawdę niezły. Ale nie byłabym sobą, gdybym się do czegoś nie przyczepiła. Gdzieniegdzie usterki interpunkcyjne i tego typu rzeczy.
Myślę, że wiesz o co chodzi. Wpadki, które zdarzają się każdemu, ale warto zwrócić na nie uwagę i wyeliminować. Przejrzyj wszystko jeszcze raz i zrób z nimi porządek. A wtedy? No, wtedy będzie idealnie !
Przed "by" chyba przecinek ; >?Tandetna pisze:Jak biernie pozwala by ból i tęsknota wydzierało z niego kolejne organy.
"Coraz".Tandetna pisze:Zapadasz się co raz głębiej i głębiej w sobie
Myślę, że wiesz o co chodzi. Wpadki, które zdarzają się każdemu, ale warto zwrócić na nie uwagę i wyeliminować. Przejrzyj wszystko jeszcze raz i zrób z nimi porządek. A wtedy? No, wtedy będzie idealnie !
-
- -#
- Posty: 385
- Rejestracja: 2010-09-20, 14:46
- marionetkowa
- -#
- Posty: 823
- Rejestracja: 2010-02-23, 00:26
Wydaje mi się,że mogłabyś to inaczej napisać np. Chodź,opowiem Ci bajkę...o umieraniu.Tandetna pisze:Chodź, opowiem Ci bajkę o umieraniu
Jeżeli zrobisz taką pauzę doda to taką nutkę niepewności.
Widzę,że selene, już wyłapała parę błędów,na które również zwróciłam uwagę.
Tekst sam w sobie,szczerze mówiąc jest hmm... tutaj dużo porównań,metafor,które miałam już okazje czytać gdzie indziej,nie powiem tobie konkretnie gdzie ale kojarzę to po prostu,co nie zmienia faktu,że tekst jest ciekawy i wciąga.
Hm. Mogłaby. Ale...marionetkowa pisze:Wydaje mi się,że mogłabyś to inaczej napisać np. Chodź,opowiem Ci bajkę...o umieraniu.
Pewno każdemu pasuje inna wersja i po prostu widzisz to inaczej, ale dla mnie wielokropek psułby ten efekt... Pozornej zwyczajności.
"Opowiem Ci bajkę o umieraniu" - nie wstawiając niczego pomiędzy nie wymuszamy zastanowienia. Ono pojawia się mechanicznie. Ot, zwyczajny zwrot - nic takiego. I nagle, bez ostrzeżenia (którym jest wielokropek, w pewnym sensie) pojawia się ciąg dalszy 'o umieraniu'.
Reakcja? Zaskoczenie, zaintrygowanie.
Większe, aniżeli w Twojej propozycji - przynajmniej dla mnie. Bo wielokropek to taki drogowskaz 'Hej, zatrzymaj się!', który w tym momencie za mocno wbijałby się w moje oczy. Ciekawiej jest, gdy czytelnik samoistnie wraca i myśli 'Aha, to jest coś wartego uwagi'.
No i dość zgrabnie wygląda obecna wersja. Nie zmieniałabym. ; )
Też mam takie wrażenie.marionetkowa pisze:jest hmm... tutaj dużo porównań,metafor,które miałam już okazje czytać gdzie indziej
Jest też trochę błędów jak napisała selene.
A teraz coś ode mnie:
Jak dla mnie tekst jest zbyt prostolinijny, mimo, że opowiada o tak silnych odczuciach nie ma w nim niczego co wywoływałoby zaskoczenie czy zmuszało do refleksji. Mimo, że sprawia on takie wrażenie.
Tekst jak tekst.
Równie jak szybko przeczytałam tak szybko o nim zapomnę.
Jakiś czas temu napisane, dzisiaj znalazłam podczas porządków w komputerze. ;>
Pierwszy napisany przeze mnie drabble.
Przez zakurzone szyby do pokoju wpadało ostre światło wschodzącego słońca. Oświetlało twą półnagą sylwetkę rozłożoną na tym wielkim łóżku. Twoje rozłożone blade ramiona, jakby gotowe do uścisku, zgrabne długie nogi, żebra przebijające przez cieniutką koszulkę, zapadnięty brzuch – twe ciałko wyglądało tak delikatnie. Czarne wesoło rozrzucone na wszystkie strony loki, z pod których wystały diamentowe kolczyki, kontrastowały z czerwienią pościeli. Krwisto czerwone usta odcinały się od liliowej cery, z której umknął gdzieś nawet uroczy, dziewczęcy rumieniec. Twoje wielkie orzechowe oczy, przymknięte, zamglone. Trochę jakby nieobecne. I gdyby nie ta plama krwi na Twojej piersi powiedziałbym, że ze śmiercią Ci do twarzy.
Pierwszy napisany przeze mnie drabble.
Przez zakurzone szyby do pokoju wpadało ostre światło wschodzącego słońca. Oświetlało twą półnagą sylwetkę rozłożoną na tym wielkim łóżku. Twoje rozłożone blade ramiona, jakby gotowe do uścisku, zgrabne długie nogi, żebra przebijające przez cieniutką koszulkę, zapadnięty brzuch – twe ciałko wyglądało tak delikatnie. Czarne wesoło rozrzucone na wszystkie strony loki, z pod których wystały diamentowe kolczyki, kontrastowały z czerwienią pościeli. Krwisto czerwone usta odcinały się od liliowej cery, z której umknął gdzieś nawet uroczy, dziewczęcy rumieniec. Twoje wielkie orzechowe oczy, przymknięte, zamglone. Trochę jakby nieobecne. I gdyby nie ta plama krwi na Twojej piersi powiedziałbym, że ze śmiercią Ci do twarzy.
Podoba mi się. Każdy wie, że drabble powinno mieć zaskakujący koniec. I tu tak było.
Dobrze, że temat śmierci ujęłaś w sposób prosty, bez niepotrzebnego patosu. Często spotykałam się z "pisarzami", którzy myśleli, że jak dadzą patetyczne, wyniosłe słowa to stworzą coś niesamowitego. Napisane lekko, bez rozmachu, co w tym drabble jest dużą zaletą.
ale to tylko drobne "błędy" ogólnie tekst przypadł mi do gustu
zwrot z popularnego filmu bardzo mi tu przypasował.Tandetna pisze:że ze śmiercią Ci do twarzy.
Dobrze, że temat śmierci ujęłaś w sposób prosty, bez niepotrzebnego patosu. Często spotykałam się z "pisarzami", którzy myśleli, że jak dadzą patetyczne, wyniosłe słowa to stworzą coś niesamowitego. Napisane lekko, bez rozmachu, co w tym drabble jest dużą zaletą.
a nie lepiej by było po prostu: "na wielkim łóżku"?Tandetna pisze:na tym wielkim łóżku
wiem, że chodziło Ci o ukazanie delikatności, ale moim zdaniem lepiej pasowałoby słowo "ciało"Tandetna pisze: twe ciałko
wystawałyTandetna pisze:wystały
trochę mi to nie pasuje. Może lepiej by było napisać "stanowiły kontrast dla liliowej skóry"? "się od" nie wiem czemu, ale źle mi wyglądaTandetna pisze:odcinały się od liliowej cery
ale to tylko drobne "błędy" ogólnie tekst przypadł mi do gustu
spodTandetna pisze:z pod
Fakt, lepiej by brzmiało bez 'tym'.Tandetna pisze:na tym wielkim łóżku
Krwistoczerwone.Tandetna pisze:Krwisto czerwone
No więc, kilka błędów jest. Rozumiem Twoją koncepcję. Sama w sobie jest niezła. Nie wiedzieć czemu mam jednak wrażenie, że ten opis mógł wyjść trochę lepiej.
Końcówka świetna.Tandetna pisze:I gdyby nie ta plama krwi na Twojej piersi powiedziałbym, że ze śmiercią Ci do twarzy.