pompy abs, abs pump
wiercenie studni
Pomocy!
Pomocy!
Otóż mam problem związany z hm, powiedzmy miłością.
W sumie, to mogłabym mieć każdego. Wyglądu niejedna mogłaby mi pozazdrościć, utalentowana femme d'esprit, chodzę do elitarnej szkoły, niczego mi nie brak (oprócz sensu życia, ale nie o tym tu mowa).
Z tym że jeszcze nigdy nie miałam chłopaka, dawałam kosza każdemu, który się o mnie starał, taka femme fatale... Ale to dlatego, że dla mnie nie liczy się tylko wygląd, a 'coś więcej' (nie potrafię tego dokłądnie określić, ale muszę napierw poznać, co człowiek ma w środku, w głowie, by go chociaż polubić), a wciąż nie odnalazłam takiego 'księcia z bajki', który odpowiadałby moim wymaganiom (Perfekcjonistka, eh... Przy takim podajściu umrę nie zaznająć miłości ^^"), jako że większość mężczyzn, jakich spotkałam jest strasznie pusta...
Poznałam w październiku zeszłego roku pewnego chłopaka. W lutym zaczęliśmy ze sobą rozmawiać, przedtem znaliśmy się tylko z widzenia.
Nie grzeszy urodą, żeby nie powiedzieć gorzej, nie ubiera się dobrze, jest biedny, chodzi do szkoły o niezbyt pozytywnej renomie, z której prawie go wyrzucili. W dodatku sprowadza mnie na złą drogę. Nie posiada raczej talentów - jak sam przyznaje, jest kompletnym zerem - może dlatego, że ma sporego pecha. Nie dzielimy zainteresowań - on jest hiphopowcem, którego główne rozrywki to picie piwa i siedzenie przed komputerem...
Nie ma nic, a ja jestem dla niego wszystkim.
Dałam mu kosza w czerwcu.
Hic haeret aqua. Bo chociaż dałam mu kosza, chociaż myśli, że jest dla mnie nikim... Myślę o nim cały czas, z niecierpliwością oczekuję na wiadomości od niego, w nocy uciekam z domu, żeby się z nim zobaczyć, bo w dzień na ogół nie mam czasu, a mieszka 30 kilometrów ode mnie. Myślałam, że to normalne, że dla mnie to tylko przyjaciel... Ale zaczyna do mnie docierać, że... że może to być coś więcej. W życiu nie byłam tak skonfudowana, jak teraz jestem. Nie wiem, co o tym myśleć, mam mętlik w głowie >.<
Pomóżcie mi to zrozumieć! Co mam robić?
W sumie, to mogłabym mieć każdego. Wyglądu niejedna mogłaby mi pozazdrościć, utalentowana femme d'esprit, chodzę do elitarnej szkoły, niczego mi nie brak (oprócz sensu życia, ale nie o tym tu mowa).
Z tym że jeszcze nigdy nie miałam chłopaka, dawałam kosza każdemu, który się o mnie starał, taka femme fatale... Ale to dlatego, że dla mnie nie liczy się tylko wygląd, a 'coś więcej' (nie potrafię tego dokłądnie określić, ale muszę napierw poznać, co człowiek ma w środku, w głowie, by go chociaż polubić), a wciąż nie odnalazłam takiego 'księcia z bajki', który odpowiadałby moim wymaganiom (Perfekcjonistka, eh... Przy takim podajściu umrę nie zaznająć miłości ^^"), jako że większość mężczyzn, jakich spotkałam jest strasznie pusta...
Poznałam w październiku zeszłego roku pewnego chłopaka. W lutym zaczęliśmy ze sobą rozmawiać, przedtem znaliśmy się tylko z widzenia.
Nie grzeszy urodą, żeby nie powiedzieć gorzej, nie ubiera się dobrze, jest biedny, chodzi do szkoły o niezbyt pozytywnej renomie, z której prawie go wyrzucili. W dodatku sprowadza mnie na złą drogę. Nie posiada raczej talentów - jak sam przyznaje, jest kompletnym zerem - może dlatego, że ma sporego pecha. Nie dzielimy zainteresowań - on jest hiphopowcem, którego główne rozrywki to picie piwa i siedzenie przed komputerem...
Nie ma nic, a ja jestem dla niego wszystkim.
Dałam mu kosza w czerwcu.
Hic haeret aqua. Bo chociaż dałam mu kosza, chociaż myśli, że jest dla mnie nikim... Myślę o nim cały czas, z niecierpliwością oczekuję na wiadomości od niego, w nocy uciekam z domu, żeby się z nim zobaczyć, bo w dzień na ogół nie mam czasu, a mieszka 30 kilometrów ode mnie. Myślałam, że to normalne, że dla mnie to tylko przyjaciel... Ale zaczyna do mnie docierać, że... że może to być coś więcej. W życiu nie byłam tak skonfudowana, jak teraz jestem. Nie wiem, co o tym myśleć, mam mętlik w głowie >.<
Pomóżcie mi to zrozumieć! Co mam robić?
Nie żartuj. Każdy potrafi.xxx pisze:nigdy nie będę potrafiła prawdziwie kochać
Ja po części w ten sposób rozumiem miłość.xxx pisze:dla mnie nie liczy się tylko wygląd, a 'coś więcej' (nie potrafię tego dokłądnie określić, ale muszę napierw poznać, co człowiek ma w środku, w głowie, by go chociaż polubić)
Słuchanie serca nie zawsze jest łatwe, ale kiedyś w końcu dojdziesz do tego co czujesz.
Żeby móc kochać trzeba mieć tą drugą osobę. Niektórzy przez całe życie nie znajdują 'tej jedynej', pozostając w związku z kimś, kogo nie kochają. A niektórzy, co jest coraz częściej spotykane, mają inne wartości; dla ilu ludzi ważniejsza od uczucia jest chociażby kasa...
"dla mnie nie liczy się tylko wygląd, a 'coś więcej' (nie potrafię tego dokłądnie określić, ale muszę napierw poznać, co człowiek ma w środku, w głowie, by go chociaż polubić)"
-Dowód na to, żę nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia
Hihi, cieszę się, że podchodzisz w podobny sposób do miłości ^^
Oby nie było za późno... Ale jeśli to prawda, to idealny dowód na to, żę miłość jest cholernie ślepa
"dla mnie nie liczy się tylko wygląd, a 'coś więcej' (nie potrafię tego dokłądnie określić, ale muszę napierw poznać, co człowiek ma w środku, w głowie, by go chociaż polubić)"
-Dowód na to, żę nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia
Hihi, cieszę się, że podchodzisz w podobny sposób do miłości ^^
Oby nie było za późno... Ale jeśli to prawda, to idealny dowód na to, żę miłość jest cholernie ślepa
Na pewno jesteś młodą osobą i masz raczej za duże mniemanie o sobie, sądząc że uroda daję Ci prawo wybierania a raczej odrzucania każdego i czekania na "księcia na białym koniu". Ideałów nie ma, tu chodzi o zasadę - kocham cię nawet jeśli masz wady.
Związek to poważna sprawa i jeżeli chcesz go stworzyć musisz to czuć, że to on i tylko z nim chcesz być.
Nie czujesz tego? Nie rań znów tego chłopaka - zresztą już raz dałaś mu kosza. A bawienie się czyimś uczuciem nie jest fair.
Chcesz miłości? Poczekaj na nią, przyjdzie na nią czas. A jego zostaw w spokoju, bo to że kręci Cię niegrzeczny chłopak nie oznacza, że masz prawo zabawić się jego kosztem.
Związek to poważna sprawa i jeżeli chcesz go stworzyć musisz to czuć, że to on i tylko z nim chcesz być.
Nie czujesz tego? Nie rań znów tego chłopaka - zresztą już raz dałaś mu kosza. A bawienie się czyimś uczuciem nie jest fair.
Chcesz miłości? Poczekaj na nią, przyjdzie na nią czas. A jego zostaw w spokoju, bo to że kręci Cię niegrzeczny chłopak nie oznacza, że masz prawo zabawić się jego kosztem.
- psychiczna
- -#
- Posty: 4334
- Rejestracja: 2009-05-30, 18:08
Pochodzisz z bogatego domu i twierdzisz, że masz wszystko. Od ładnej buźki, po elitarną szkołę, ale to nie daje Ci prawa, by pomiatać innymi ludźmi. Dziewczyno miej w sobie, choć odrobinę pokory i zaprzestań takiego zachowania.
Po tym co tutaj napisałaś odniosłam dokładnie takie samo wrażenie. Traktujesz tego chłopaka z góry tylko dlatego, że znajdujesz się w lepszej sytuacji materialnej niż on. Dopóki będziesz widzieć w nim brzydala, biedaka i kompletne zero odpuść sobie. Może to, że o nim myślisz to pewien rodzaj fascynacji jego osobą, ale zapewne nie jest to nic poważnego.
chociaż myśli, że jest dla mnie nikim.
Po tym co tutaj napisałaś odniosłam dokładnie takie samo wrażenie. Traktujesz tego chłopaka z góry tylko dlatego, że znajdujesz się w lepszej sytuacji materialnej niż on. Dopóki będziesz widzieć w nim brzydala, biedaka i kompletne zero odpuść sobie. Może to, że o nim myślisz to pewien rodzaj fascynacji jego osobą, ale zapewne nie jest to nic poważnego.
Skomentowałbym Twoją osobę jednym zdaniem, ale nie sięgałoby ono poziomu forum ani Tym bardziej Twojego, Jaśnie Pani.
Ludzi się nie wykorzystuje. I zapamiętaj to sobie, bo kiedy tylko role się odwrócą i Ty znajdziesz się na dnie, gorzko zapłaczesz. Bardzo, bardzo gorzko.
Chłopakowi daj spokój. Wystarczająco przez Ciebie wycierpiał.
Ludzi się nie wykorzystuje. I zapamiętaj to sobie, bo kiedy tylko role się odwrócą i Ty znajdziesz się na dnie, gorzko zapłaczesz. Bardzo, bardzo gorzko.
Chłopakowi daj spokój. Wystarczająco przez Ciebie wycierpiał.