pompy abs, abs pump
wiercenie studni
Koniec przyjaźni
Koniec przyjaźni
W jakich okolicznościach skreślilibyście swojego przyjaciela? Co musiałoby się wydarzyć, co musiałby on zrobić, abyście przestali nazywać go przyjacielem?
- niepokorna
- -#
- Posty: 3930
- Rejestracja: 2010-01-25, 20:46
Musiałby zrobić mi wielkie świństwo, być nielojalnym, zdradzić mnie.
Nie znoszę też, jak ktoś mnie wykorzystuje, zna moje słabe strony i akurat w nie uderza.
Ja naprawdę jestem w stanie wiele wybaczyć, ludzie nie są idealni, każdemu zdarza się popełniać błędy. Ale wszystko ma swoje granice.
Zresztą przyjaciel to ktoś, kto z definicji nawet, powinien nas wspierać, pomagać, a jeśli akurat to właśnie on nadmiernie i długotrwale nadużywa naszego zaufania, to chyba nie zasługuje na to miano.
Nie znoszę też, jak ktoś mnie wykorzystuje, zna moje słabe strony i akurat w nie uderza.
Ja naprawdę jestem w stanie wiele wybaczyć, ludzie nie są idealni, każdemu zdarza się popełniać błędy. Ale wszystko ma swoje granice.
Zresztą przyjaciel to ktoś, kto z definicji nawet, powinien nas wspierać, pomagać, a jeśli akurat to właśnie on nadmiernie i długotrwale nadużywa naszego zaufania, to chyba nie zasługuje na to miano.
Pochowałam już nie jedną przyjaźń.
Jedna z najważniejszych jak mogę kogoś nazwać przyjacielem jak przestałam temu komuś ufać? A co więcej dawać mi wybór 'ja albo on'? Albo, gdy jej potrzebowałam miała mnie gdzieś chyba że sama coś chciała? Albo myślisz, że znasz tą osobę już tyle lat nagle pojawia się jakaś kryzysowa sytuacja i okazuję się, że wcale jej nie znasz.
I przestałam widzieć sens, aby walczyć o przyjaźń która nie ma sensu. Kiedyś tak robiłam, zaczynaliśmy od nowa a później znów kryzys.
Mam jedną przyjaciółkę i to mi w zupełności wystarcza.
Jedna z najważniejszych jak mogę kogoś nazwać przyjacielem jak przestałam temu komuś ufać? A co więcej dawać mi wybór 'ja albo on'? Albo, gdy jej potrzebowałam miała mnie gdzieś chyba że sama coś chciała? Albo myślisz, że znasz tą osobę już tyle lat nagle pojawia się jakaś kryzysowa sytuacja i okazuję się, że wcale jej nie znasz.
I przestałam widzieć sens, aby walczyć o przyjaźń która nie ma sensu. Kiedyś tak robiłam, zaczynaliśmy od nowa a później znów kryzys.
Mam jedną przyjaciółkę i to mi w zupełności wystarcza.
Ja miałam kilka przyjaciółek, które już nimi nie są i nigdy nie będą, nie ukrywam, że chciałabym, ale niestety.
Jest wiele takich sytuacji. Nie wybaczyłabym przyjaciółce jakby odebrała mi chłopaka, którego bardzo kocham i ona o tym doskonale wie, nie wybaczyłabym jej także tego, jakby było fałszywa i obgadywała na prawo i lewo zmyślone historie, oraz jakby wygadała jakąś moją tajemnicę.
Jest wiele takich sytuacji. Nie wybaczyłabym przyjaciółce jakby odebrała mi chłopaka, którego bardzo kocham i ona o tym doskonale wie, nie wybaczyłabym jej także tego, jakby było fałszywa i obgadywała na prawo i lewo zmyślone historie, oraz jakby wygadała jakąś moją tajemnicę.
Czy ja wiem.. Chyba moje zdanie jest trochę inne. Gdy przyjaźń się kończy - nie oznacza, że to nie była ona. Tak jak z miłością. W końcu przez okres naszej przyjaźni byliśmy przy sobie, wspieraliśmy się, pomagaliśmy sobie wzajemnie, spędziliśmy dużo radosnych chwil, a że coś nie wyszło - trudno, życie. Chyba, że od początku jedna ze stron tylko udawała przyjaźń.Tandetna pisze:Podobno jeśli przyjaźń przestaje być przyjaźnią nigdy nią nie była. Jakie jest wasze zdanie na ten temat?
U mnie przyjaźń byłaby skończona przez wszystkie powody, które Dziewczyny wymieniły. Plus coś, co skończyło jedną z moich przyjaźni - jakaś chora, jednostronna rywalizacja, zazdrość o mnie. Kopiowanie mnie we wszystkim, aby tylko pokazać, że jest się lepszym, ja nie mogłam być w niczym lepsza. Dziwne, dziecinne zachowanie, które wytrzymałam długo, aż za długo, bo szkoda mi było tylu lat przyjaźni.
- niepokorna
- -#
- Posty: 3930
- Rejestracja: 2010-01-25, 20:46
Myślę, że z miłością też jest trochę inaczej. Jeśli ktoś wychodzi z założenia, że w życiu tylko raz zdarza się prawdziwa miłość, to każdy związek, który zakończy, będzie uważała, za coś, co nią nie było. Ja np. uważam, że tak naprawdę każda miłość jest inna, ale to, że się skończyła nie oznacza, że nigdy jej nie było, że nie czułam, czegoś pięknego do konkretnego człowieka. Miłość to z założenia współgranie 2 osób, ale możliwa jest też miłość tylko z jednej strony np. nieodwzajemniona czy, gdy drugiej osobie po prostu przestaje zależeć. Natomiast przyjaźń to zawsze oddziaływanie 2 osób. Obie mają być dla siebie, wspierać się, pomagać sobie. Jeśli mój 'przyjaciel' zrobiłby coś, czego nie byłabym w stanie mu wybaczyć, czego nigdy nie powinna zrobić bliska osoba, to doszłabym do wniosku, że ta osoba nigdy nie była tak naprawdę moim przyjacielem, że nie zasługuje i nigdy nie zasługiwała na to miano.Empatia pisze:Gdy przyjaźń się kończy - nie oznacza, że to nie była ona. Tak jak z miłością.
Straciłam w życiu kilku przyjaciół. Każda z tych przyjazni była bardzo ważna i z każdą wiąże się długa historia i tysiące wspomnień.
Pierwsza skończyła się pod koniec gimnazjum. Nasze drogi się rozeszły. Ale psuć zaczęło się trochę wcześniej, drobne nieporozumienia. Ona poszła do liceum oddalone kilka godzin drogi ode mnie. Od tego czasu na palcach mogę policzyć nasze spotkania. Myślę, że nasza przyjazn była po prostu za słaba, jesli mozna to tak ująć.
Kolejna przyjazn, ta natomiast rozwijała się intensywnie zarówno w podstawówce, gimnazjum jak i liceum. Wówczas obmyślałyśmy naszą przyszłość i zawsze w naszych planach byłyśmy blisko siebie. Bardzo mi jej brakuje i wciąż myślę dlaczego tak to się skończyło. Przecież wszystko mogło skończyć się dobrze. Walczyłam. Próbowałam. Ale ona sie oddalała i oddalała. Nie widziałam jej ponad rok, kontakt ogranicza się do komentarz na fb lub smsa z życzeniami urodzinowymi/świątecznymi.
Kolejna przyjazn natomiast przemieniła się w zwykłe koleżeństwo. Były kłamstwa, zazdrość, niedomówienia, pózniej wielki kryzys. Kontakt jest, ale z przyjaznia to nie ma nic wspólnego.
Pierwsza skończyła się pod koniec gimnazjum. Nasze drogi się rozeszły. Ale psuć zaczęło się trochę wcześniej, drobne nieporozumienia. Ona poszła do liceum oddalone kilka godzin drogi ode mnie. Od tego czasu na palcach mogę policzyć nasze spotkania. Myślę, że nasza przyjazn była po prostu za słaba, jesli mozna to tak ująć.
Kolejna przyjazn, ta natomiast rozwijała się intensywnie zarówno w podstawówce, gimnazjum jak i liceum. Wówczas obmyślałyśmy naszą przyszłość i zawsze w naszych planach byłyśmy blisko siebie. Bardzo mi jej brakuje i wciąż myślę dlaczego tak to się skończyło. Przecież wszystko mogło skończyć się dobrze. Walczyłam. Próbowałam. Ale ona sie oddalała i oddalała. Nie widziałam jej ponad rok, kontakt ogranicza się do komentarz na fb lub smsa z życzeniami urodzinowymi/świątecznymi.
Kolejna przyjazn natomiast przemieniła się w zwykłe koleżeństwo. Były kłamstwa, zazdrość, niedomówienia, pózniej wielki kryzys. Kontakt jest, ale z przyjaznia to nie ma nic wspólnego.
Nie, ja tak nie uważam. Czy kwiat, który więdnie nigdy nie był kwiatem? Rzeczy piękne mogą ulegać zniszczeniu. Nawet uczucia. A życie czasem układa się w taki sposób, że nawet najtrwalsze przyjaźnie narażone są na zagładę. Jeśli jej ulegną... To wcale nie znaczy, że kiedyś była fałszywa. Wszystko się zmienia. My i nasze emocje też. Co musiałby mi taki przyjaciel zrobić, abym go opuściła? Nie wiem. Naprawdę. Są osoby, którym potrafię wybaczyć prawie wszystko - w tym `prawie` mieści się chyba taka prawdziwie głęboka i rozczarowująca zdrada. Nie wiem czy zdołałabym o niej zapomnieć.Tandetna pisze:Podobno jeśli przyjaźń przestaje być przyjaźnią nigdy nią nie była.
Hm, w tym momencie odpowiem na podstawie - tak jak bym miał nadal swojego starego Przyjaciela (W sumie zacząłem z nim gadać, ale nie jak kiedyś). On co by musiał zrobić mi? Nie wiem - dużo mu bym wybaczył i wybaczałem, tak jak on mi kiedyś, ale jeden raz emocje nademna wygrały i zrobiłem coś czego nie powinienem...
Ja mojemu prawie wszystko bym wybaczył.
Ja mojemu prawie wszystko bym wybaczył.
-
- -#
- Posty: 317
- Rejestracja: 2010-02-10, 20:15
Miałam kiedyś przyjaciela który był dla mnie bardzo ważny, świetnie się rozumieliśmy i chciałam, żeby tak było zawsze. Skończyło się tak, że zakochaliśmy się w sobie , był związek, potem on zrobił mi okropne świństwo i od tamtego czasu nie rozmawialiśmy. Nie tęsknie za nim bo na prawdę przesadził i nie chcę go więcej widzieć. chociaż z drugiej strony szkoda mi tej przyjaźni, tego co nas łączyło.
Podejrzewam, że gdyby się odezwał, gdybyśmy się spotkali to zmiękło by mi serce.
Podejrzewam, że gdyby się odezwał, gdybyśmy się spotkali to zmiękło by mi serce.