Rozmową z Bogiem, dla niektórych monologiem ze samym sobą. Dla mnie osobiście trochę tym i tym.
Modlicie się, jak często?
Przestałam się modlić już dawno temu. Chociaż czasem w samotności lubię przeanalizować zdarzania i ludzi w moim życiu, czy mogę powiedzieć że mówię to do Niego? Trudno mi znaleźć jednoznaczną odpowiedź na to pytanie.
Takie dłuższe podsumowanie z Nim robię raz dziennie Jest to dla mnie chwila zastanowienie. Bodziec do tego co trzeba zmienić, co trzeba wykonać. Fajna sprawa - takie oderwanie od szarości.
Ja się modlę, może nie zawsze, ale robię to. Czasem tylko "wyklepię regułkę" a czasem jak mnie najdzie to z Nim rozmawiam. Koło mojej szkoły jest Kościół. Gdy miałam problemy, straciłam bliską mi osobę chodziłam tam modliłam się, rozmyślałam. I dla niektórych zabrzmi to dziwnie ale naprawdę mi to pomagało. Czułam się spokojniejsza i nawet szczęśliwa. Lubię tam chodzić, bo jest tam tak cicho, jest zawsze otwarty i można w każdej chwili wejść. A wychodzi się z uczuciem jakby kamień spadł z serca
W ogóle się nie modlę, bo nie czuję takiej potrzeby. Może kiedyś coś się zmieni i będę to robił codziennie, ale na dzień dzisiejszy...nic na siłę. Najwyraźniej nie jest mi to do szczęścia potrzebne.
Modlę się jak tylko czuję taką potrzebę, a często ją czuję. I nie mówię formułek, nie tylko, mówię za co dziękuję Bogu, o co go proszę, co mnie boli, co chciałabym zmienić. Mówię o swoich uczuciach i rozterkach:) Wychodzę z założenia, że Bóg jest moim przyjacielem,On na pewno mnie wysłucha xD
Modlitwa, dla mnie jest to w pewnym sensie rozmowa. Najpierw "regułki", które staram się wypowiadać świadomie. Potem rozmowa i to nie tylko z Bogiem, często zwracam się do Jezusa, to on jest dla mnie przyjacielem, który rozumie mnie jako człowieka. Bóg jest dla mnie kimś wyższym, kimś przed kim powinnam czuć respekt. Często również modlę się do Anioła Stróża, bo to on przy mnie jest na co dzień, to jemu powierzam codzienne sprawy i proszę o pomoc, kiedy jej potrzebuję.
Modlę się rano i wieczorem jak wracam późno do domu z jakieś imprezy to niestety nie chce mi się. Modlitwa jest dla mnie w pewnym sensie wyżaleniem się Bogu z nadzieją, że będzie źle oczywiście w złych chwilach.
Lina pisze:Modlitwa jest dla mnie w pewnym sensie wyżaleniem się Bogu z nadzieją, że będzie źle oczywiście w złych chwilach.
Jak trwoga to do Boga
a ja sie modle raz,czasem 2 razy dziennie,a w trudnych chwilach czesciej,tak spontanicznie. Modlitwa to dla mnie jakby taka rozmowa z kimś,z kim zawsze mozna porozmawiac, kto nigdy nie zostawi. Jeżeli wierzy się że modlitwa może nam pomóc , to daje ona bardzo dużo siły..
Właściwie podejście do religii i do modlitwy jest u mnie niezmienione od urodzenia, bo modlę się w kościele w praktycznie każdą niedzielę (jak na chrześcijanina przystało) i jakoś nie widzę potrzeby, żeby robić to rzadziej.