No ja muszę powiedzieć że nigdy nie byłam w takiej sytuacji, bo nie miałam chłopka.
Ale za to zawsze miałam problem z powiedzeniem mu NIE!.
Zerwij z nim nie mów nic o przyjaźnij i powiedz że miło było.
pompy abs, abs pump
wiercenie studni
Zrywanie
-
- -#
- Posty: 385
- Rejestracja: 2010-09-20, 14:46
Raz zerwałem z dziewczyną i było to coś w stylu "Jesteś szalona, nie chcę Cię znać, narka" - po tygodniu "chodzenia". Zazwyczaj to dziewczyny ze mną zrywają, bo ja kiedy widzę, że w związku dzieje się źle, zawsze staram się coś naprawić i próbuję uratować "nas" do samego końca... Niestety moje dotychczasowe wybranki nie miały takich problemów, dlatego uważam się raczej za nieudacznika w sprawach sercowych.
Zerwaliśmy po części oboje. On napisał kilka bolesnych słów, ja powiedziałam ''koniec''. Później było wahanie, zastanawianie się. Kiedy zrozumiałam, że popełniłam błąd, było za późno. On stracił wiarę w nas. I choć od zerwania minęło 3 miesiące, nie czuję tego. Wiem, że wciąż jestem ważna w Jego życiu, On w moim też.
Rozstania są bardzo trudne. Szczególnie, jeśli rozstajemy się z kimś, kogo kochamy i mamy pewność, że ta osoba kocha też nas. Z jakichś jednak powodów razem być nie możemy. Tak.. Cholernie trudne to wszystko.
Wcześniej miałam chłopaka (przez Internet, choć poznaliśmy się na koloniach) który po pewnym czasie zerwał ze mną na rzecz innej. Zerwał całkowicie ze mną kontakt. Ale jak to mówią ''czas leczy rany''. Teraz jesteśmy dobrymi kumplami
Rozstania są bardzo trudne. Szczególnie, jeśli rozstajemy się z kimś, kogo kochamy i mamy pewność, że ta osoba kocha też nas. Z jakichś jednak powodów razem być nie możemy. Tak.. Cholernie trudne to wszystko.
Wcześniej miałam chłopaka (przez Internet, choć poznaliśmy się na koloniach) który po pewnym czasie zerwał ze mną na rzecz innej. Zerwał całkowicie ze mną kontakt. Ale jak to mówią ''czas leczy rany''. Teraz jesteśmy dobrymi kumplami
Właściwie to nie mam za sobą super poważnego związku. Mam jeden 'średnio' poważny, jednak rozstawaliśmy się dwa razy. Pierwszy raz przyszedł do mnie, najpierw wszystko w porządku, w pewnym momencie oświadczył, że chce być sam. Pamiętam, że zachowywałam się tak jak wszyscy oczekiwali. Zachowałam się 'dojrzale'. Nie rozpłakałam się przy nim, nie błagałam o powrót, zadzwoniłam do przyjaciółek, wyżaliłam się przy piwie i przy papierosie. Nie zerwałam kontaktu, udawałam że nie mam żalu. Męczyłam się strasznie. Drugi raz - zerwał ze mną przez sms, w moje urodziny. Miałam dość. Nie patrzyłam na nic, poszłam do niego do pracy, zbeształam go przy całej obsłudze, nie płakałam za dużo, wieszałam na nim psy przez najbliższe tygodnie, na pewien czas zerwałam kontakt, nie opiłam tego zerwania i rzuciłam na pół roku palenie.
- psychiczna
- -#
- Posty: 4334
- Rejestracja: 2009-05-30, 18:08
W przypadku którym opisałam tak się właśnie okazało - bał się, że nie zniesie mojej reakcji, jeżeli podobna do tamtej wtedy, że moje łzy połączone ze pokojem nakłonią go do zmiany decyzji. Bywa. Sama chociażby mi też zerwanie sprawiało ból nigdy nie posunęłabym się do takiego czynu.psychiczna pisze: A poza tym śmierdzi tchórzem.
Tak jeszcze mi się przypomniało jeżeli jesteśmy już przy chorych rozstaniach. Mojej siostry chłopak zerwał z nią po 4 latach, przez telefon (był we Włoszech zarabiać na ślub), wiedząc, że ona jest sama z siostrą jakieś 100km od domu, oświadczając, że poznał inną.