Narkotyki ... hmm .. wzięłam raz amfetaminę, małą dawkę i szczerze nic po tym nie miałam. I nie chcę już tego brać, nawet jeśli to nie działa, ponieważ wiem jakie będą tego skutki. A życia zepsuć sobie nie chcę.

A ja się szczerze muszę przyznać, że przeklinam .. Często nawet ale się ograniczam .. Jak się zdenerwuję to czasami się wymknie. Przy rodzicach wolę nie zaczynać, bo zaraz by się okazało, że otoczenie na mnie źle wpływa co jest nieprawdą.

Pić to czasami pijam ze znajomymi np. na poprawę humoru albo poprostu z chęci Tak na weekend jakiś jedno piwko wystarczy
A jeśli ktoś pije przy mnie to wcale mi to nie przeszkadza .. Jak kto co lubi.

No Harnaś i Żubr ujdzie, ale wolę bardziej Desperados albo Redd's. Nie lubię się 'nawalić' piwem

Nie brałam i nie mam zamiaru tego brać. Kolega kiedyś to przyniósł do szkoły i większość uległa tej pokusie, a wynikiem tego były łzawiące oczy i katar przez jakiś czas

Jak dla mnie nie istnieją bezpieczne nałogi. Jak już to "Co za dużo to nie zdrowo"
I tym kieruję się od kilku lat

Hehe ... mam różne powody do płaczu .. Może wtedy jak pokłócę się z chłopakiem, czy najlepszą przyjaciółką. Albo na jakimś romantycznym filmie ze wzruszenia.. Albo poprostu ze śmiechu.. Albo też z miłosnej piosenki, która trafia prosto w serce Ale też czasami ze szczęścia. ;d

Ja mówię mamo i tato. Ten, który mówi do rodziców po imieniu najwidoczniej nie ma do nich szacunku..

Ja też nigdy nie kupowałam prezentu .. Nie wieedziałabym co wybrać .. Ale jak już to jakieś rzeczy przydatne na przyszłość, np. sprzęty do domu ;D

Wg mnie na miano pustej dziewczyny nadaje się również miano 'rozpuszczonej'. Myśli, że ma wszystko, może wszystko, nie musi chodzić do szkoły, bo po co, skoro tatuś w przyszłości załatwi jej pracę.. Ale jesli tatuś wkońcu nie pomoże, to zostaje jej tylko ulica .. Takie jest moje zdanie

Hmm. słowo to dla mnie tylko słowo. Nie zawsze odnosi się do czynów..

niepokorna pisze:śmierć naturalna najlepiej we śnie.

Dokładnie. popieram Nie mogłabym np. godzinami cierpieć, jak np. utonąć, czy zginąć w pożarze.. Takie męki to nie do wytrzymania .. a najgorsze jest to, jak się wie, że się umiera ...

ooo kurczę .. totalna załamka .. oczywiście, że nie mogłabym się pozbyć dziecka i wzięłabym na siebie odpowiedzialność, ale mama np. to dałaby mi szlaban chyba do końca życia.

Hmm .. większość sąsiadów jest spoko, ale jedni z góry to dopiero masakra ... Rodzina spoko, ale krzyczą tak głośno, że słychać każde słowo. Albo raz puściłam głośno muzykę, bo czasami mam ochotę sobie tak posłuchać, to też nie można bo sąsiedzi zaraz pójdą wyszczekać rodzicom ... porażka .

NAwiedzonA pisze:Ja nie mam konta, jakoś jeszcze o tym nie myślałam...

Dokładnie.. też nie mam konta.. ale myślę, ze jeszcze mam na to czas . Wolę najpierw się w tym odnaleźć co i jak